Łukasz L.U.C. Rostkowski przeprowadził „Rymoliryktando”

Łukasz L.U.C. Rostkowski przeprowadził „Rymoliryktando”

Dyktando rozpoczęło się słowami: „Doprawdy, miriady, hordy, nawet może hiperotchłań dni, wprzód krzta szyku fraz chłonie mnie jak tłuszcze grill, jak do brudu muchy mordę, jak PKP do podłużnych chwil – tak ja garnę się do sylab, by w bój bujać je jak Egipcjan Nil”.

„Teksty, które ja piszę są desylabizowane i dziwnie recytowane, ale na papierze zwykle są w pełni poprawne pod względem gramatyki i ortografii. Dowodem na to jest też tekst dyktanda. Dr Katarzyna Kłosińska z Rady Języka Polskiego miała do niego tylko kilka zastrzeżeń, a poza tym absolutnie go zaakceptowała i się jej podobał. Poza tym zawsze chciałem móc powiedzieć: +Wyciągamy karteczki+” – powiedział PAP Łukasz Rostkowski.

Znawcy twórczości L.U.C-a nie byli zaskoczeni ani treścią, ani oryginalnym sposobem jego prezentacji. Muzyk to przyśpieszał, to zwalniał, desylabizował słowa, łączył wyrazy. Aby jeszcze bardziej utrudnić piszącym zmagania z tekstem wprowadził elementy performance’u. Na sali Fabryki Trzciny pojawili się: robotnik wykonujący głośne naprawy, starsza pani hałasująca butelkami, niespokojny student rozpryskujący na piszących wodę, a także przedstawiciel obcej cywilizacji.

Ten ostatni był także bohaterem samego tekstu dyktanda: „Tedy ufolud wyszedłszy zza chaszczy, mając dres kresz, rzekł im przez wytrzeszczone szczęki: – Dziczejecie i dziczejecie, fastfood, metatonii bełkot, chędożenia jęki. Gzicie się i pniecie, lecz tylko słowności smaki miłości znawstwo różnią was od innych wędlin. Strzeżcie słów jak stróż bitego BMW! Nie dziczejcieżże!”.

Na sali wśród piszących dyktando przeważali ludzie młodzi. „To dyktando bardzo pasuje do L.U.C-a. Tekst był ciekawy” – powiedział Daniel, jeden z uczestników. „Tekst był straszny! Słowa się plątały brzmieniem. Gdy się zaczęło przeżyłem szok. Kilka pierwszych zdań było jak w obcym języku. Na szczęście z ortografią nie było już tak źle, ale interpunkcja była naprawdę zagadkowa” – dodał jego kolega Bartosz.

„Dyktanda to teksty, które najczęściej podporządkowane są wymogom ortografii tzn. powinny zawierać znacznie więcej możliwości zrobienia błędu niż sensu, ale okazało się, że w tekście L.U.C-a było bardzo dużo sensu, a nawet przesłanie – bardzo emocjonalnie i poetycko wyraził stosunek do słowa. Czasem tekst był trochę prowokacyjny, ale mnie był dosyć bliski. Słuchałem tego nie tylko z rozbawieniem, ale i z pewną refleksją. Widać, że L.U.C to artysta, który potrafi się bawić słowem na wielu poziomach. Stykały się tu sensy, stykały się cechy fonetyczne i rodzaj artykulacji. Całość była bardzo ciekawa” – w rozmowie z PAP ocenił dyktando prof. Jerzy Bralczyk.

Drugim elementem sobotniego wydarzenia były panele dyskusyjne. W ramach pierwszego panelu pt. „Ile ważą słowa” prof. Jerzy Bralczyk i Mirosław Pęczak z tygodnika „Polityka” poruszyli temat odpowiedzialności za słowa w mediach. Drugą debatę o kreacji słowa pt. „Jak warzą słowa w sztuce” poprowadził dziennikarz Bartek Chaciński.

W czasie ich trwania komisja „Rymoliryktanda” sprawdzała pracę uczestników. 40 osób, które najlepiej poradziły sobie z tekstem L.U.C-a przejdzie do drugiego etapu, a tam czeka na nich zapowiadany jako „ortograficzna petarda” tekst dr Katarzyny Kłosińskiej.

Ostatnim elementem „Rymoliryktanda” będzie koncert pod hasłem „Jak słowo daję”. Obok L.U.C-a i Abradaba wystąpią m.in. Magda Umer i Stanisław Soyka oraz zespół Trzeci Wymiar. „Bardzo chciałem, żeby to był mocno eklektyczny koncert. Zaprosiłem ludzi, których szanuję za to, co tworzą i jakie piszą teksty” – powiedział PAP L.U.C.(PAP)

jmy/ mlu/

Share

Written by:

3 883 Posts

View All Posts
Follow Me :