Koncert córki legendarnego muzyka, mieszkającego od lat z rodziną w Toskanii, wywołał niesłychane wręcz zainteresowanie we Florencji. Dla wielu osób zabrakło miejsc w teatrze.
„Jestem bardzo przejęta moim debiutem we Włoszech i to tutaj, we Florencji, która leży blisko Pizy, gdzie się urodziłam” – wyznała po koncercie Coco Sumner, która udowodniła swym występem, że ma taki sam rockowy temperament jak jej ojciec.
We wtorek Coco wystąpi w Rzymie, a potem rusza ze swym zespołem na zagraniczne tournee.
W wywiadzie udzielonym przed kilkoma miesiącami włoskiemu dziennikowi „La Repubblica” Sting wiele mówił o swych dzieciach – artystach.
„Poddaliśmy się. Mimo że życie upłynęło mi na ostrzeganiu ich przed pokusami show-biznesu, weszli w to po szyję. Dwóch muzyków, dwie aktorki i reżyserka. Pozostaje mi nadzieja, że Giacomo, najmłodszy syn, będzie adwokatem” – wyznał w rozmowie z rzymską gazetą. I dodał następnie: „Mówiłem zawsze Joe i Coco: +jeżeli chcecie zajmować się muzyką, myślcie przede wszystkim o waszej przyjemności. Nie zaczynajcie od tego, że chcecie być sławni i i zarobić pieniądze, skoncentrujcie się na tym, jakie dobro muzyka przynosi waszym duszom, bo w przeciwnym razie ryzyko, że źle się to skończy, jest wysokie+”.
Sting podkreślił wtedy, że jego córka Coco nagrała „fantastyczną” płytę. „Sama o wszystkim zdecydowała, nie posłuchała ani jednej mojej rady” – ujawnił.
„Teraz gazety starają się przedstawić jej punkowy wizerunek zbuntowanej córki. Nie ma w tym nic z prawdy, jest delikatna i uczuciowa” – zapewnił artysta. (PAP Life)
sw/ dki/