Andrzej Wajda, dzięki świetnej marce, jaką zdążył sobie wyrobić już nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie, trudności z realizacją filmów nie miał. Podsumowując jednak dorobek ostatnich dziewiętnastu lat jego pracy artystycznej, trudno się oprzeć wrażeniu, że ucisk, cenzura i ciężkie czasy lepiej wpływały na jego twórczość niż pełne półki w sklepach i pełna swoboda w wyborze tematu filmu.
Pierwszym filmem Wajdy zrealizowanym w III RP był Korczak (1990). Czarno-biały, ascetyczny niemal film opowiadał historię Starego Doktora (w tej roli świetny jak zawsze Wojciech Pszoniak) od roku 1936, w którym Korczak poddawany jest krytyce za zbyt idealistyczne wychowywanie dzieci, aż do roku 1942 i śmierci w Treblince. Film okazał się przejmujący, jednak zarzucano mu, zwłaszcza za granicą, potraktowanie tematu z punktu widzenia li tylko chrześcijanina — Polaka. Zdarzały się też krytyczne uwagi —tym razem wynikające z niezrozumienia — pod adresem ostatniej sceny, znów, jak to u Wajdy, symbolicznej: wagon z doktorem Korczakiem i jego podopiecznymi odczepia się od pociągu. Doktor i dzieci wybiegają radośnie na zewnątrz i znikają we mgle.
Tematy wojenne zawsze były niejako obsesją Wajdy, od nich rozpocząl karirę (tzw. trylogia wojenna, w skład której weszły Pokolenie<.i>, Kanał i Popiół i diament), na nich też skupił się po 1989, również w swym najnowszym filmie. Od zmiany ustroju do chwili obecnej zrealizował jezcze cztery filmy, mające kontekst historyczny, rozgrywające się podczas II wojnyśwotowej.
Pierwszy był Pierścionek z orłem w koronie z 1992 roku. Historia Marcina, powstańca warszawskiego, wahającego się między kontynuowaniem walki podziemnej a wpsółpracą z komunistami, (Rafał Królikowski) została przez Wajdę nazwana ostatecznym pożegnaniem z Polską Szkołą Filmową. We właściwiej dla tego nurtu stylistyce jest zresztą utrzymany cały film, pojawia się nawet bardzo wyraźna aluzja do Popiołu i diamentu, Wajda parafrazuje wręcz słynną scenę Zaduszków. Sam reżyser nie ukrywał zresztą, że z ulgą wraca do poruszanych już motywów:Byłem u siebie. Wśród tak dobrze mi znanych ludzi s praw… i po raz pierwszy w życiu nie skrępowany żadną cenzurą. Trudno powiedzieć, czy to z powodu owej wolności, możliwości powiedzenia wszystkiego wprost, film został przyjęty przez krytykę i publiczność tak chłodno. Wajda doszedł do wniosku, że to coś bez większego znaczenia dla ludzi (…) Oni żyją już dniem dzisiejszym. Rozpocząl się dla Wajdy — jak i dla innych dawnych mistrzów— okres, w tórym osobiste ambicje i artystczne koncepcje nie mogły już się pokrywać z oczekiwaniami widzów.
Niemniej Wajda z uporem realizował kolejne wojenne filmy. W 1995 roku postał Wielki tydzień. W tym przypadku wojna jest pretekstem do otwarcia dyskusji o polskim antysmityzmie. Choć film miał swoją światową premierę na festiwalu w Berlinie, gdzie otrzymał Srebrenego Niedźwiedzia, choć zwrócił uwagę światowej krytyki — w Polsce pozostaje raczej zapomniany.
W 2000 roku po raz kolejny Wajda zajął się wojenną tematyką, tym jednak razem postanowił zdmistyfikować mity o polskiej martyrologii Zrealizowany w formie filmu telewizyjnego. Wyrok na Franciszka Kłosa to historia granatowego polcjanta, który ze zwykłego konformizmu podporządkowuje się w zupełności hitelrowskim przełożonym i wykonuje bez szemrania ich rozkazy. Ewentualne wyrzuty sumienia topi zaś w kieliszku. Podziemie wydaje na niego wyrok śmierci. Jak na tak poważny i ważny temat, film nie doczekał się chyba oczekiwanej reakcji.
Do tematyki wojennej Wajda powrócił w najnowszym filmie. Od kiedy tylko słowo Katyń można było głośno wypowiadać, zapowiadał realizację fabuły w oparciu o tamte wydarznia z 1940 roku. Tłumaczył ten zamiar koniecznością rozliczenia się z własną przeszłoscią — jego ojciec zginął w Katyniu — i rozliczenia z historią kłamstwa, powtarzanego przez całe lata, aż do czasów prezydenta Jelcyna. Wajda opowiedział historię wymordowania polskich oficerów z punktu widzenia kobiet — sióstr, żon i matek zabitych. Premierę poprzedzała wielka dyskusja na łamach prasy — mówiło się, że pierwszy film katyński musi być szczególny, podkreślano wysokosć budżetu (15 mln zł) i co za tym idzie — duże możliwosci techniczne. Po premierze 17 września 2007 roku pojawiły się stwierdzenia o początku wypełniania obowiązku wobec bohaterów dramatycznych wydarzeń naszej historii, a gdy Amerykanska Akademia Filmowa nominowała Wajdę do Oskara, zachwytom i pochwałom nie było końca. A jednak — nie można się było oprzeć wrażeniu, że wielu krytyków chwali film tylko z poczucia obowiązku. Cóż, zdjęcia świetne (Paweł Edelman), reżyseria bez zarzutu (te wiele mówiące symbole!), aktorstwo w większości przyzwoite (choć nie wiedzieć czemu film promowały plakaty z Pawłem Małaszyńskim, który w flmie wypowiada moż dwa zdania; czyżby jednak koniunkturalizm?). Mimo sprawności warsztatowej, nie można zamykać oczu na fakt, że tym razem magia mistrza po prostu nie działa. Czy film jest wstrząsający? Owszem, każdym wstrząsa scena strzelania do tysięcy ludzi, których ciala spadają do świeżo wykopanych grobów. Ale dwie godziny filmu tę scenę poprzedzjące — wypełnione papierowymi sylwetkami i pustymi, patetycznymi kwestiami — to za dużo jak na efektowny dodatek do jednej dobrej sceny.
Jednak nie tylko tematyką wojenną zajmował się Wajda w wolnej Polsce. W 1996 roku zekranizował głośną powieść Tomka Tryzny Panna Nikt. Zarówno powieść jak i jej filmową adaptację można interpretować na różne sposoby. Historia Marysi, wiejskiej dziewczyny, która po przeprowadzce do miasta i pod wpływem nowych znajomości, rezygnuje ze swojego systemu wartości, jednoczesnie ośmieszając się przed nowymi znajomymi, jest bowiem nie tylko historią o bolesnym dojrzewaniu. Można w niej dojrzeć również metaforę Polski, która narodów była pawiem i papugą, Polski, która zachłystuje się nowymi czasami i możliwościami, zapominając o swoich tradycjach, dziedzictwie i tożsamosci. Należy się tylko zastanowić, czy diagnoza Wajdy jest słuszna; wydaje się, że Polacy, jak malo który naród, są przywiąznani do swego kulturowego spadku minonych wieków.
Dwukrotnie jeszcze Wajda postanowił sięgnąć do rodzimej literatury; pierwszy raz okazał się niekwestionowayn sukcesem, o drugim trudno mówić nie obrażając mistrza. W 1999 roku swoją premierę miał Pan Taduesz. Adaptacja epopei Mickiewicza uchodziła za niemożliwą do sfilmowania; a jednak Wajda stworzył dzieło wybitne — swe ostatnie wybitne dzieło do dzisiaj: lekko sentymentalne, ironiczne, wzurszjące — biblia Polaków na ekranie. Dużo gorzej było z Aleksanderm Fredro. Czy dlatego , że jednak Fredro to nie Mickiewicz i pierwowzór literacki nie dorónywał nawet Panu Tadeuszowi, czy też Wajda popełnił straszny błąd, decydując się na Zemstę — dość, że zrealizowany w 2002 roku film z Rafałem Królikowskim i Agatą Buzek w rolach głównych wspominany jest do dziś wstydliwie i półgębkiem, wyłącznie w kontekście wielkich pomyłek.
Wajda, uhonorowany w 2000 roku Oskarem za całokształt twórczości, zajmuje już od dawna poczesne miejsce w panteonie najwybitniejszych reżyserów w historii. Można wątpić, by zrealizował jeszcze jakieś dzieło na miarę Człowieka z marmuru czy Popiołu i diamentu; z drugiej jednak strony nawet jego słabe filmy byłyby w przypadku innych polskich reżyserów określane jako przyzwoite. Andrzej Wajda wysoko stawia poprzeczkę dla innych adeptów polskiej kinematografii, co stanowi potężny bodziec dla młodych twórców. Per aspera ad astra
Bibliografia:
Filmpolski.pl — z dnia 23 czerwca 2008
http://www.alekino.pl/cgi-bin/ale/index/full/15247— z dnia 23 czerwca 2008
Kino nr 1 i 7, 2007
Małgorzata Kurowska 2008.07.30