W
poznańskiej Galerii Miejskiej Arsenał właśnie zakończyła
się wystawa prac Bianki Rolando – Zachody. W ramach
ekspozycji zaprezentowano fotografie pochodzące między innymi z rodzinnego
archiwum artystki oraz muzeów makiet w Putbus, Stralsundzie i Ahlbecku.
Elementem ekspozycji były też porozrzucane po podłodze kawałki kalafonii –
żywicy drzew iglastych, które miały imitować pokruszone słońca.
Bianka Rolando urodziła się w 1979 roku w Warszawie. Artystka jest
absolwentką poznańskiej Akademii Sztuk Pięknych, w której studiowała grafikę
oraz rzeźbę. Od 2006 roku pełniła rolę asystentki w Instytucie Mediów Akademii
Sztuk Pięknych w Warszawie. Bianka Rolando zaangażowała się także w działalność
na rzecz upowszechniania gender studies – prowadziła własną pracownię Działań
Artystycznych Gender na Uniwersytecie Warszawskim i poznańskim Uniwersytecie
im. Adama Mickiewicza.
Artystka była stypendystką
fundacji DachsteinCult oraz Banku Zachodniego WBK, brała także udział w
programie PRORA All Inclusive w Niemczech. Bianka Rolando jest otwarta na nowe
formy artystycznego przekazu. Aktualnie dzieli swój czas na kreowanie dzieł z
zakresu sztuk wizualnych i pisanie książek – spod jej pióra wyszły dotychczas
Rozmówki włoskie oraz Biała książka . Za
działalność literacką uhonorowano ją Medalem Młodej Sztuki w dziedzinie
Literatura oraz Nagrodą im. Kazimiery Iłłakowiczówny za najlepszy debiut
poetycki 2009 roku.
Wystawy prac Bianki Rolando
niejednokrotnie przykuwały uwagę użyciem niekonwencjonalnych materiałów do
tworzenia i eksponowania dzieł. Jej grafiki i rysunki były prezentowane w
ramach posypanych warstwą kakao (Tiramisu 2006) oraz na sztalugach
podtrzymujących nie tylko dzieła, lecz również czarną folię na odpady (Dolce stil nuovo). Artystka wykonywała prace na tekturze
wykorzystywanej do izolacji dachów, a także tworzyła obrazy, w których rolę
farby pełniły lekarstwa, takie jak waleriana, woda utleniona i krople nasercowe.
Dzieła jej autorstwa prezentowano polskiej, austriackiej, niemieckiej i brytyjskiej
publiczności.
Wystawa Zachody
przenosi nas do enigmatycznej krainy, która staje przed nami otworem na styku
dnia i nocy. Owiane mgiełką tajemnicy miejsca trwają niezależnie od upływu
czasu, a ich cechą wspólną jest nostalgia za niknącym w pamięci wspomnieniem.
Zawieszone na czarnych płaszczyznach zdjęcia są jak widokówki z zaświatów,
które wzbudzają ciekawość podszytą niepokojem. Odczucia te zostają spotęgowane
przez istnienie nieregularnych plam nieznanego pochodzenia i zabrudzeń,
znaczących gładką powierzchnię czarno-złotych dzieł. Na fotografiach widoczne
są też eteryczne zjawy, które zdają się pełzać na styku pogrążonych w sepii
krain i realnego świata. Prace Bianki Rolando są jak zapisy trudno uchwytnej
chwili, w której duchy przeszłości zmagają się z przemożną chęcią nawiązania z
nami kontaktu i przeświadczeniem o niemożności wytworzenia jakiejkolwiek nici
porozumienia. Świadkiem ich zmagań są złociste okruchy kalafonii – kawałków
słońca, które rozprysło się na tysiące cząstek w momencie zderzenia z linią
horyzontu. Świat, który pojawia się o zmierzchu stanie się dla nas niedostępny
o wschodzie słońca, które pomimo upadku zabłyśnie znów na nieboskłonie poddając
się tym samym cyklicznemu porządkowi dnia i nocy.
Nina Kinitz 28 lutego 2010