26.09. Paryż (PAP) – Zaskakującą popularność we Francji zdobył we wrześniu skromny francuski film Xaviera Beauvois „O bogach i ludziach”. Od chwili wejścia na duży ekran dramatyczna historia katolickich mnichów zajmuje w kraju pierwsze miejsce na listach przebojów kinowych.
Film „O bogach i ludziach” („Des hommes et des dieux”), nagrodzony Grand Prix na ostatnim festiwalu filmowym w Cannes, wszedł do kin we Francji 8 września i od tego czasu zajmuje pierwsze miejsce pod względem liczby publiczności. Tym samym wyprzedza amerykańskie superprodukcje, jak „The Town” Bena Afflecka czy szpiegowski thriller „Salt” z hollywoodzką gwiazdą Angeliną Jolie.
Jak podały media, francuski dramat obejrzało już w ciągu 15 pierwszych dni około miliona widzów. Takiego sukcesu nie spodziewali się nawet dystrybutorzy filmu. Władze rodzimej kinematografii zgłosiły w ubiegłym tygodniu „O bogach i ludziach” jako francuskiego kandydata do Oscara.
Choć w filmie wiele miejsca zajmują sceny medytacyjnego życia mnichów, sam reżyser zaprzecza w wywiadach, by chciał zrobić „film katolicki”. Beauvois nazywa ironicznie swoje dzieło „kuskus-westernem” z uwagi na jego orientalną scenerię i samotną walkę mnichów o przetrwanie.
„Moi bohaterowie są przede wszystkim ludźmi, braćmi, ojcami. Ludźmi wolnymi, stojącymi na równi ze swoimi towarzyszami i sąsiadami. Nie chcą nikogo nawracać, nie są misjonarzami. Poza kwestią wiary mój film zwraca uwagę, by nie bać się swoich sąsiadów. Ani ich nie porzucać. To film o odmowie kompromisu” – mówił we wrześniu Beauvois dziennikowi „Le Monde”.
„O bogach i ludziach” to oparta na autentycznych wydarzeniach historia francuskich mnichów z katolickiego klasztoru w algierskim Tibehirine, porwanych i zamordowanych w 1996 roku, prawdopodobnie przez islamistów. W rolę główną – przełożonego klasztoru – wcielił się francuski aktor Lambert Wilson, znany szerokiej publiczności m.in. z dwóch części „Matrixa” braci Wachowskich.
Podobnie jak w większość widzów, krytyka francuska przyjęła na ogół bardzo przychylnie dzieło Beauvois. Oprócz walorów artystycznych dostrzegła w nim także zachętę do zgodnego współistnienia ludzi różnych religii i kultur – na wzór katolickich mnichów z filmu, którzy żyli w harmonii z muzułmańskimi mieszkańcami do momentu nadejścia islamskich ekstremistów. (PAP)
szl/ mc/