Spoglądając w historię cywilizacji widoczna była zawsze niesprawiedliwość, jaką był brak równouprawnienia kobiet i mężczyzn. Wychwalane w pieśniach, pamiętane w obrazach panie mimo licznych wyrazów zachwytu traktowane były przez wieki przedmiotowo. A w czasach szalejącej Inkwizycji czy późniejszego skrajnego purytanizmu pozbawiono życia tysiące a może i miliony światłych białogłów, posądzając je o kontakty z szatanem.
Zmiany społecznościowe, rozwój demokracji a przede wszystkim globalizacja życia codziennego wprowadziły nowy ład. Swoboda wymiany informacji, szeroki i łatwy dostęp do mediów i kontaktów przyspieszyły gwałtowność przemian. Rodzący się przed niemal dwustu laty ruch feministyczny, jak każda nowość, był wystawiony na próbę czasu. Mimo że list wówczas docierał do adresata niekiedy po kilku tygodniach, to wymiana myśli i coraz śmielsze zdobywanie przez kobiety nowych przyczółków następowało konsekwentnie.
Dzisiaj, tempo życia jest oszałamiające. Wiadomość e-mail z jednego krańca świata na drugi dociera w ciągu kilku sekund. Obecność kobiet w życiu społecznym i zawodowym jest normą a ich pozycja społeczna jest prawie równoprawna.
Panie wkroczyły dzielnie i dziarsko w nowe role zwalniając wiele swoich, które z chęcią lub z rozsądku zaczęli przejmować mężczyźni. Wykuto nowe określenie – zniewieścienie mężczyzn.
Podobno tracimy nasze męskie cechy. Kiedyś wracaliśmy spoceni, z unurzanymi po łokcie we krwi rękami z polowania. Tryskający testosteronem i z ustami pełnymi frazesów lub słów wzniosłych padaliśmy na polach bitewnych.
Przez lata nasze partnerki spędzały czas w domu, opiekując się siedliskiem i zajmując wychowywaniem dzieci. Świat miał w tym zakresie przydzielone i realizowane role. Tymczasem atawistyczna potrzeba rywalizacji spowodowała, że kobiety na poważnie zapędziły się do roboty. Co prawda mniej czasu mogą przeznaczyć choćby na wychowywanie dzieci, ale osiągnęły wysoki poziom samodzielności.
Czy my mężczyźni mamy powody, by takim stanem rzeczy się martwić?
Wręcz przeciwnie. Taki stan jest wręcz zachwycający. Żyjemy w najlepszym dla nas czasie w historii ludzkości. Nie musimy polować gołymi rękami na mamuty. Globalizacja zażegnała większość ognisk wojennych i nikt nie oczekuje, abyśmy ginęli za ojczyznę. Nawet utrzymanie domu nie spoczywa wyłącznie na naszych barkach, bo partnerka, która boli głowa również rano idzie do pracy.
Dodatkowo wyraźna nadwyżka płci pięknej nad nami nie wymaga od nas wspaniałego urodzenia, czy pracowania ponad siły, by odnaleźć i związać się z tą właściwą, tą jedyną. Wyraźna większość liczby kobiet nad liczbą mężczyzn sprawia, że wybór w tym zakresie jest niemały. O atrakcyjności pań świadczy wygląd, ale wybór szeroko rozumianych umiejętności jest nieograniczony. Cóż, ciekawszą będzie ta, która ulepi pyszne pierogi, upiecze udziec cielęcy lub ciasto od tej, która zadowoli się pizzą, czy spaghetti ze sklepu. Panie są wykształcone, oczytanie, wielojęzyczne, mają rozliczne zainteresowania, ba nawet gotowość do seksu niespotykana.
Sama radość, dla nas „zniewieściałych”, których w samej Warszawie jest o 350.000 mniej. Feminizm to wspaniały pomysł i będę jego gorącym zwolennikiem.
Jedynie, gdy czytam w popularnych kobiecych pismach opinie, pragnienia i tęsknoty, to na twarzy maluje mi się błogi uśmiech. Przewijają się w nich marzenia o mężczyznach wojownikach, posiadających pasje, żyjących pełną piersią. Przeplatają z oczekiwaniem niezaspokojonego superkochanka, który odgadnie bezbłędnie ukrywane pragnienia. No i cudmężczyzna powinien pieścić zmysły swojej wybranki czułymi i pełnymi romantyzmu słówkami.
O naiwności. Rzeczywiście, niektórzy się tym przejęli, ale bardziej się już nie zmienimy. Urlop tacierzyński, przeciwko któremu nic nie mam, może uratuje choć kilkoro dzieci przed czyhającymi zagrożeniami, które tylko czekają na nieuwagę lub obojętność wojującego estrogenu.
Podstawową zasadą równouprawnienia jest właśnie równość. Pragnienia i oczekiwania kierowane w naszą stronę odwzajemniamy oczekiwaniem dojrzałości i rozsądku. Każda relacja oparta tylko na korzystaniu skazana jest na porażkę i przegraną. Jedynie wzajemność jest gwarantem zdrowego kompromisu i stabilnego związku. Choć rzeczywiście wymaga to wspólnego i równego wysiłku w pokonywaniu trudności, realizowaniu codziennych zadań, jak i czerpaniu wspólnej radości i przyjemności.
AB 2009.04.10