Zobacz, jaki duży bąk mnie atakuje, mówi mama i opędza się od koszmarnego owada.
To nie bąk tylko trzmiel z rodziny pszczołowatych, trzmiele prawie nigdy nie atakują ludzi, są bardzo łagodne, stwierdza tata i dalej wyjaśnia – bąk to owad bydlęcy, jego ukłucie jest bardzo bolesne. Mało prawdopodobne, by latał nad morzem, gdzie nie ma bydła. Jak to nie ma, odzywa się kilkuletni synek – sam widziałem tutaj bryczki z koniem, to pewnie i bąki tu są. Patrzcie, patrzcie, wtrąca się babcia – jajko mądrzejsze od kury. Nie może być inaczej , podsumowuje dziadek, a mała wnuczka zaczyna śpiewać – „ Leć do nieba biedroneczko…”
W słonecznym kręgu idą do parku, gdzie zaraz dzieci dołączą do innych dzieci, by pojeździć na gokartach. I tu się zaczyna dobra zabawa dla młodszych, którzy występują w roli zawodników i dla starszych, którzy są widownią. Słowem – swoisty kołowrotek wrażeń.
Potem jeszcze zwisające huśtawki i skok z trampoliny, czyli raj dla dzieci. Dorośli też mają swoje ulubione miejsca. Lubią przechadzać się po promenadzie, na której roi się od różnego rodzaju wabików w postaci przyulicznych kramów, lodziarni, szaszłykarni, smażalni ryb, kafejek i restauracji, do których wstępują, by się posilić albo ugasić pragnienie.
Są jeszcze ławeczki, oblegane przez wygodnych urlopowiczów, które jak miejsca w sali widowiskowej, sprzyjają obserwacji żywego teatru . Sporym zainteresowaniem cieszą się uliczni muzykanci i posągowe postaci mimów, właściwie, są to uliczni stacze, którzy stoją bez ruchu i jest to poniekąd fascynujące, bo jak długo można nieruchomo stać w przebraniu, w uciążliwym upale, jak pani w pomarańczowo – brązowym garniturku i takim kapeluszu, cała wymazana na mulatkę?
Gdy ktoś rzuca pieniążek, wyjmuje z kieszeni cukier i z uśmiechem daje go ofiarodawcy.
Sympatycznym gestem żegna odchodzącego i tym nietypowym lepem przyciąga następnych.
Ani chybi … chwyt marketingowy. Przelewający się promenadą tłum też jest niezwykle interesujący. Od czasu do czasu podchodzi jałmużnik i prosi o wsparcie, za które pewnie, wkrótce posili się piwem. Babcia łapie za portmonetkę, dziadek ją powstrzymuje – w ten sposób rozpuszcza się nierobów… Atrakcji nie brakuje. W muszli występuje kabaret a zaraz po nim muzyczny zespół rockowy. Pogoda dopisuje, więc plaża jest oblegana od rana do popołudnia. Na niej też wabików lata nie brakuje. Co chwilę rozlega się zachęta do kupna czegoś. Plażowi sprzedawcy nie próżnują. Rozlegają się głośne zawołania, odpowiednio akcentowane – „Świeeże pączkii…, Mrożoona kawaa…, Gootowanaa kukuurydzaa…, Naleeśnikii z seeremm…” Ja chcę pączka – woła mała i ja… dodaje jej brat. Nie kupię , bo nie wiem, skąd pochodzą, mogą być z bakterią – buntuje się mama. W końcu ulega i kupuje. Ciocia w obawie przed oparzeniami, smaruje rodziców kremem i razem z dziećmi idzie kąpać się w morzu, by po chwili budować z nimi zamek z piasku. Wokół gwarno i radośnie. Pięćdziesięcioletnia pani w stringach i bez stanika, stojąc i leżąc na zmianę, zachowuje się jak gdyby nigdy nic. Pewnie i ona w jakimś sensie pełni rolę letniego wabika, tylko, że mało kto zwraca na nią uwagę. Może to wynik wszechobecnej golizny, do której wszyscy już przyzwyczaili się? Całe szczęście, że dzieci zajęte kąpielą albo lepieniem babek z piasku, nie zwracają na nią uwagi.
Jedynie siedmioletni chłopczyk zapytuje, czy ta pani występuje w klubie GoGo? A co to takiego? – dziwi się babcia. Wszyscy dziwią się, że babcia nie wie. Wnuczek objaśnia, to taki klub, gdzie nagie panie tańczą na rurze. A skąd o tym wiesz? – pyta tata. Koledzy w szkole mi powiedzieli, rezolutnie odpowiada były pierwszoklasista. No, no… grozi palcem dziadek, a dzieci chichoczą zabawnie, zwłaszcza że przed nimi perspektywa interesującej wycieczki do innej miejscowości nad Bałtykiem, gdzie równie dobrze można spędzać wakacyjny czas jak w Turcji, Złotych Piaskach czy na Wybrzeżu Lazurowym lub popularnych plażach we Włoszech albo Hiszpanii. W dodatku dzieci cieszą się ze wszystkiego, zwłaszcza gdy widzą, jak ich babcia wywija nordic walking, skupiona na prawidłowej technice przenoszenia kijków i za wczasu pytają , czy po powrocie zagra z nimi w karty.
Plaża , wiatr, słońce, woda i suma tego wszystkiego, co jest w to wkomponowane – przebywanie ze sobą, wszelkie przynęty i wspólne posiłki stwarzają niepowtarzalną atmosferę do właściwej rekreacji.
Co jest ważne we wspólnym rodzinnym wypoczywaniu? Przebywanie ze sobą razem w czasie wolnym od codziennych zajęć i pracy jest niezmiernie istotne w relacjach rodziny wielopokoleniowej. Takie wakacje uczą realizmu w określaniu oczekiwań ze strony bliskich osób, uczą też wzajemnego szacunku i wzmacniają więź uczuciową między wszystkimi członkami rodziny. By takie wywczasy były udane, należy być ze sobą przez cały czas, poprzedzający rodzinne wyjazdy. Nie można przez lata być na odległość ze sobą, bo wtedy taki wspólny urlop okazać się może jeszcze jedną życiową porażką. Może konkludować gorzką myślą E.M. Remarque : „Czym jest urlop? Zachwianiem, które wszystko później pogarsza.” Pamiętajmy, że środek lata wyjątkowo sprzyja wakacyjnemu odpoczynkowi w gronie najbliższych i jest, niczym innym jak, przedłużeniem rytmu przyrody, owocującym zasobnym żniwem rodzinnej miłości i zażyłości. Taki wakacyjny odpoczynek to szansa na jedność i dar losu, którego nie wolno zaprzepaścić. Pielęgnowanie uczuć jest jak dbałość o kwiatki i warzywa w ogródku, by nie zwiędły, należy je ciągle podlewać krystaliczną wodą z najlepszego źródła. A tą wodą jest, nic innego … jak, pełne dobroci odnoszenie się do siebie. Pamiętajmy, że nawet w najlepszej komitywie odezwą się niepokojące zgrzyty, które przy dobrej woli z obu stron, okażą się nieszkodliwe. Oby tak dalej w rodzinnym, wakacyjnym i nie tylko, bytowaniu. A im więcej rodzinnych uczuć, tym lepiej dla przyszłych pokoleń, które postępować będą tak samo. „Powietrze, światło, odpoczynek uzdrawiają, lecz największe ukojenie płynie z kochającego serca.” Theodor Fontane. Im więcej kochających serc w kręgu najbliższych osób, wzajemnie się uzupełniających, tym lepiej dla całej rodziny.
Zachęcam do wspólnych, rodzinnych wakacji.
Krystyna Jadamska – Rozkrut 2010.08.02