Ubrać serce różami…

Ubrać serce różami…

„Serce to najpiękniejsze słowo świata…” – śpiewa Irena Santor.  Jeszcze inaczej o sercu zawodzi Marek Grechuta, który daruje – „pęk czerwonych melancholii…” i obiecuje – „serce szczerozłote.”


Słowa piosenek są wzniosłe. Bo o sercu można śpiewać tylko wzniośle. Nie pytaj, dlaczego tak wcześnie opadają liście z drzew młodości. Zrozumiesz to pod koniec lata, gdy znajdziesz się w jesieni. A jednak „serce to płonący wiecznie ogień” i „czyjeś imię takie drogie”. By to imię pozostało tak samo drogie jak na początku, trzeba o to codziennie dbać. Nie ma dbałości, nie ma miłości. Życie wyrasta z miłości, która jest pięknem. Gdy piękna brakuje, nie ma tego, co miłością nazywa się. Logika i fakty.


Miłość jest skrzydlata i jak ptak lata nad światem w spojrzeniu zakochanych, dobrym dotyku matki, w odpowiedzialności ojca, w rozsądku rządzących, w miłosierdziu i oddaniu sprawie innych. Bez miłości nie byłoby życia, nie byłoby naszych współistnień w różnych sytuacjach na co dzień i od święta.


Tak pieczołowicie przygotowujemy się do nich.  Do świąt. Swoisty teatr stu a może tysiąca tradycji. Wszystko zgodnie z rytuałem. Wierzący czy niewierzący – pisanki na stole obowiązkowe. Jakiś zajączek z czekolady i czekoladowe jajeczka. Koniecznie świąteczna baba drożdżowa i mazurki. Płaty szynek, chrzan i gotowane, pomalowane farbką jajka.  Gałązki bukszpanu wpięte tu i ówdzie dla upamiętnienia świętowania.   A jakże! Bez scenerii nie obędzie się. Uczymy się od siebie wzajemnie. Prześcigamy w świątecznych dekoracjach, które są coraz bardziej wyrafinowane.


Już nie wystarcza biały, atłasowy świąteczny obrus a na nim koszyk ze święconką i baranek.


Potrzebne są dodatkowe akcesoria wzbogacone o cenę wymyślonych na tenże użytek produktów.


W sklepach wszystkiego do woli to i wybierać, jest w czym. Są więc fikuśne ozdoby, poczynając od Niedzieli Palmowej po święta Zmartwychwstania Pańskiego, cała masa przeróżnych detali. Przedsiębiorczy kupcy o wszystkim pomyślą, głównie o tym, jak narzucić nam swój styl.


Może to i  są dobre podpowiedzi dla tych, którzy zielonego pojęcia nie mają o niczym… A przecież święta to nie tylko sprzątanie i zakupy, to także czas próby charakteru, rozliczenia ze samym sobą w kontekście spraw Bożych i również  okres wspólnego bycia razem.


Ze słowami albo bez. W końcu są obecności, które nie potrzebują słów ani też żadnych deklaracji czy zobowiązań. Święta są po to, by pooddychać słoneczną atmosferą domowego ogniska, gdzie szumne zabieganie przedświąteczne zamienia się w radośnie rozdzwonione Alleluja, po to by kielichy uśmiechów roziskrzały się szczęściem maleńkich wiosenno – świątecznych drobinek nadziei na miłość, która przetrwa wszystko. Dlatego może warto, tak świątecznie, bez zaszłości i złogów  wszelkich nieprawości, ubrać serce różami jak stół wielkanocny święconymi rarytasami. Dlaczego właśnie różami? Wyobraźmy sobie dziewczynę, którą jedyną ozdobą są trzy różyczki wpięte we włosy… Liczba trzy ma moc magiczną … Wszyscy zauważą, że pięknie wygląda. Jak więc pięknie niesłychanie może wyglądać nasze serce przybrane różami, które są symbolem miłości, tej sercem darowanej… ? Czy to wszystko, przypadkiem,  nie mieści się w symbolicznym kanarkowym kurczaku, który jest symbolem rodzącego się życia i naszej wiosennej metamorfozy?  Może warto ubrać serce różami?




 


Krystyna Jadwiga Rozkrut  2010.03.27

Share

Written by:

3 883 Posts

View All Posts
Follow Me :