Teatr Wiejski Węgajty słynie ze spektakli, inspirowanych kulturą wysoką i ludową oraz wypraw, organizowanych na okoliczność kolejnych świąt wiejskiego kalendarza. Nieznaną szerzej stroną działalności Teatru jest animacja kultury lokalnej. W moim mniemaniu jest ona niesłusznie bagatelizowana w szerszym obiegu informacji. Ta strona działalności Węgajt jak żadna inna służy integracji, budowaniu poczucia tożsamości i twórczego odnoszenia się do niej mieszkańców wielokulturowej Warmii.
Jednym z elementów takiej działalności jest współpraca z Domem Pomocy Społecznej w Jonkowie, wsi przylegającej do Węgajt. Mieszkańcami Domu są przede wszystkim ludzie starsi i nie tyle co niesprawni, co pozostawieni samym sobie. Mniej więcej od początku lat dziewięćdziesiątych państwo Sobaszkowie wchodzą w przestrzeń tej instytucji po to, aby zaktywizować jej mieszkańców, obudzić w nich chęć do życia i otwarcia na świat. Zaczęło się od muzyki instrumentalnej i pokazów tzw. „seminariów teatralnych”, tańców i śpiewów litewskich, prowadzonych przez Litwinkę Eugenie Vemkauskaite i zespół Intakas. Były kolędy, w tym jeden pokaz opracowany specjalnie przez Erdmute Sobaszek i Nelę Lubiancewą na okolicznosc DPS-owskiej choinki. Od kiedy wpadli na pomysł Zapustów (1998), organizują je właśnie tam. Z całą pewnością ich działania mają wymiar terapeutyczny, jednak posługujący się innymi środkami niż terapia oferowana przez personel DPS. Gdybym miała wskazać jej wyróżnik to określiłabym go jako wytyczanie marginesu swobody i wolności, pozwalającego na autentyczną, nieskrępowaną ekspresję własnej osobowości, potrzeb i pragnień. Jak powszechnie wiadomo środkiem do osiągnięcia takich celów jest przede wszystkim zabawa i sztuka – czyli to, co wykracza poza ramy wszelkiej racjonalnej „działalności celowej”, co jest jedynie twórczym naddatkiem, ale jakże koniecznym dla poznania siebie i wejścia w autentyczne, bezinteresowne relacje międzyludzkie. Te nowe horyzonty Sobaszkowie otwierają przed ludźmi w podeszłym wieku pokazując, że wciąż mają oni szanse i możliwości bycia autonomicznymi i kreatywnymi jednostkami.
Do tej pory Węgajty animowały jonkowski Dom Pomocy Społecznej organizując potańcówki z muzyką na żywo, kiedy to wspólnie tańczono w rytm znanych melodii. Inną formą wejścia w tę trudną przestrzeń były warsztaty robienia masek oraz pokazy gotowych spektakli. Ostatnie zorganizowane tam trzeciego maja b.r. wydarzenie, nazwane przez teatr Świętem Wiosny okazało się przełomem. Tym razem starsi ludzie wzięli aktywny udział w wyreżyserowanym przez państwa Sobaszków spektaklu, partnerując jako aktorzy im samym oraz adeptom Innej Szkoły Teatralnej (projektu edukacyjnego Teatru Wiejskiego Węgajty). Na ten czas powstał nawet zespół teatralny Hazbeszkwej (nazwa utworzona od pierwszych liter imion wykonawców). Rzecz dotyczyła arcydramatu „Wesele” Stanisława Wyspiańskiego. Zważywszy na czas, jaki poświęcono pracy nad spektaklem – czyli dokładnie tydzień – efekt był imponujący.
Widownię, składającą się z pozostałych, niebiorących udziału w przedstawieniu mieszkańców DPS, personelu ośrodka oraz przyjaciół teatru witał zrobiony ręcznie plakat teatralny. Przestrzeń gry wytyczył znany „węgajtowy” parawan, za którym poszczególni wykonawcy dokonywali transformacji aktorskich. W spektaklu nie było sztywnego podziału ról, trzymano się jedynie zasady pojawiania się na scenie parami, przy czym w każdej parze znajdował się aktor z Teatru i mieszkaniec DPS. Obowiązkową na każdym weselu wiejską kapelę zasiliły skrzypce, akordeon, bębenek i tamburyn, wspierane przez zespół muzyczny z olsztyńskiego Zamku. Na początku widowiska na krześle umieszczono szmacianą lalkę, która w spektaklu pełniła rolę Isi. Na świetlicy DPS zaroiło się od kolorowych kostiumów i masek. Pan Albin przechadzał się w połyskującej pelerynie, Pan Janek w niemal glam rockowej marynarce; nie zabrakło też prawdziwego księdza i welonu panny młodej. Wszystko to bardzo prowizoryczne, jednak świadczące o zaangażowaniu uczestników. Widowisko rozpoczęło się sceną Poeta (Wacław Sobaszek)/Panna Młoda (Zofia Wronka) I Aktu „Wesela”, po czym cofnęliśmy się do sceny 22, gdzie słowa Radczyni i Pana Młodego włożone zostały w usta Erdmute Sobaszek i pani Haliny Burzyńskiej z Domu Pomocy Społecznej. Nieprzypadkowo następujące po sobie sceny w widowisku były dokładnie tymi, których użył Marek Grechuta w swoim utworze „Wesele” – Wacław Sobaszek początek swojego tekstu podał w rytm tej znanej melodii! W końcu w przestrzeni gry pojawił się „prawdziwy” Pan Młody (Sebastian Świąder), do którego dołączyła Panna Młoda, którzy wspólnie przywitali Księdza (Zygmunt Markowski z DPS). Upiora zagrała Emilia Hagelganz, adeptka Innej Szkoły Teatralnej, ubrana w męską, niedbale założoną marynarkę i z „zakrwawioną” ketchupem twarzą. Poszczególne sceny, nie trzymające się chronologii akcji dramatu, przeplatane były tanecznymi korowodami w rytm tradycyjnych melodii ludowych, do których chętnie włączała się także publiczność. Podobnie jak do pieśni i piosenek, takich jak „Dwanaście aniołów” czy „Uśnijże mi, uśnij”. Tę ludową melodię z regionu krakowskiego, śpiewaną w przedstawieniu przez panią Halinę w roli Isi przerwało pojawienie się Chochoła (Erdmute Sobaszek). Wejście postaci fantastycznych z „Wesela” zapowiedziane słowami „Co się komu w duszy gra, co kto w swoich widzi snach” rozwiązano poprzez wykorzystanie motywu „teatru w teatrze”: nałożenie masek oraz inscenizację teatrzyku kukiełkowego, w którym rolę główną odgrywały rzeźby Albina Krajewskiego, jednego z mieszkańców DPS. Pan Albin zagrał podwójną rolę w „Weselu”. Najpierw prowadził miłosny dialog z Marysią (Barbara Szpunier, Inna Szkoła Teatralna) jako Widmo, a później zastąpił Pana Zygmunta w roli Księdza. Rozmowa Księdza z Panem Młodym i Panną Młodą, w której jowialny, brodaty Albin mówi do młodych Sebastiana i Zosi: „Wyście młodzi, wyście młodzi/choć się dzisiaj wszystko godzi/ przyjdzie czas, co was ochłodzi” ukazała ten wyjątkowy moment, w którym teatr przeplata się z życiem. Na uwagę zasługuje również rola zbudowana przez Jana Jędrzyckiego, który jako Dziennikarz świetnie odnalazł się na scenie i zagrał z niezwykłą lekkością. Po gromkich oklaskach odbyła się tzw. „majówka” – czyli skromny poczęstunek i tańce na dziedzińcu Domu Pomocy Społecznej, do których włączeni zostali mieszkańcy.
„Wesele. Domena Publiczna” w zamyśle inscenizatora, Wacława Sobaszka, miało obrazować typy ludzkie i stosunki społeczne panujące w Domu Pomocy Społecznej w Jonkowie, przybliżyć widzom ciekawe biografie jego mieszkańców, a z drugiej strony obudzić tkwiący w nich potencjał. Wciąż mam w głowie słowa pani Haliny, opowiadającej o tym, że państwo Sobaszkowie odkryli w niej talent aktorski, dzięki czemu jej życie nabrało sensu. Posługując się porządkiem dramatu Wyspiańskiego jako kluczem interpretacyjnym można pokusić się o stwierdzenie, że aktorzy Teatru Wiejskiego Węgajty obnażają specyficzny społeczny ład, panujący w jonkowskim DPS, tak jak czynią to zjawy w „Weselu” dla świata przełomu wieków. Ze Święta Wiosny w Węgajtach wracało się ze świadomością prawdziwego spotkania z Innym – czyli po prostu drugim człowiekiem, któremu ofiarować można empatię, zrozumienie i radość współobcowania.
Kamila Paprocka 2009.05.12