Dla bogatych wszystko. Ubogim – urwisko. Myślącym … więzienie. Zbyt wyróżniającym się – zatracenie. Lekkoduchom puszki z poduszki a leniom grochowe zupki. Wszystkich, osobników i ich przynależne możliwości, wymienić nie sposób. Społeczeństwo poprzez swoich wybranych przedstawicieli doskonale sobie radzi. Zjazdy, konferencje, spotkania i te wielogodzinne debaty – na odrodzenie sarmaty. Kim był sarmata, mam nadzieję, wszyscy wiedzą . Krewkość, rubaszność, megalomania; wady narodowe. Trunek i szabla. Pawie pióra…A po sympozjach … kolacyjki i dla urozmaicenia chłopaki albo dziewczynki. Ludzie przecież lubią łączyć się w pary… Potem wychodzą z tego partyjne uwodzenia, które często w konsekwencji kończą się nie w łóżku tylko w sądzie. Ostatnio zmieniłam niezbyt dobre zdanie o Madonnie. Zobaczyłam ją w roli aktorki.
Jakoś przekonała mnie do siebie bardziej jako aktorka, niż wydziwiająca teledyskami piosenkarka. Z ludźmi tak jest. Nie wiadomo, gdzie, kiedy i jak, kto przypadnie im do gustu w różnych dziedzinach życia. Najbardziej widoczne jest to w polityce. Słupki popularności podnoszą się albo opadają, dając zadość statystyce, a kandydaci na wybrańców żyją w napięciu, narażeni na sarkastyczne i niewybredne kawały o nich . Taka jest cena popularności.
Dla podkreślenia, wagi tego, stosuje się przeróżne przewrotne formy perswazji celem uzyskania wiarygodności. Do celu po trupach. Tak najprościej zrealizować założenia.
„Głupi” naród wszystko kupi, zwłaszcza jeśli w celu uwodzenia, wykorzysta się współczesne techniki medialne, typu – porady wizażysty, twórców mody, dobrego fryzjera, masażysty i kogoś w rodzaju p. Piotra Tymochowicza, kreatora wizerunku, a także środki otumanienia psychiki lub poprawienia myślenia w postaci leków ADHD, czy też zwodniczej reklamy i różnego rodzaju cwaniaków. Gdzie w tym miejsce dla prawdziwych ludzi? Tak wywalcują człowieka, że trudno go poznać. Dla przykładu, z zastosowaniem tych chwytów, „przerobili”, od „a:” do „z”, taką jedną, że z szarej myszki stała się damą. Patrzę na nią i nie poznaję, kto to jest. A tu mi podpowiadają, że to ta i ta… Nie tak dawno przeciętna, raptem elegancka pani. Nawet wysławiać zaczęła się inaczej. Taka metamorfoza robi swoje… I o to idzie ustawiaczom pionków na szachownicy społecznego życia. Historia powtarza się – zakulisowe zagrania, podchody, intrygi, kłamstwa, niedorzeczności, w ostateczności i morderstwa… Natura ludzka jest perfidna, wykorzysta wszelkie możliwości, by dojść do władzy. W tle tego powstaje coś w rodzaju zaplecza, do którego dostęp mają wybrańcy. Stąd te wszystkie klanowe karty wstępu. Nie dla psa kiełbasa, gdy człowiek głodny. Do elitarnego klubu wejdzie określony człowiek. Określony, czyli spełniający warunki. Słoma z butów wystawać mu nie będzie… Nie wpuszczą bez fraka… Liczy się marka, konto i powiązania. Mamona, używki i władza. Elita i pospólstwo.
O czym tu mówić, że wszyscy są równi? To zwykła zadymka dla oczu. Nie ma równości w tym występnym świecie oszustw i nieposzanowania wartości. Są natomiast strony i uwarunkowania oficjalne, mniej oficjalne i nieoficjalne. To się daje nawet zauważyć w rodzinie, gdzie „szu … szu”…nie każdy usłyszy… Z tego potem rodzą się niedomówienia i pretensje. Tak się przy tym groteskowo dzieje, że wbrew pozorom, ukryte, prędzej czy później, na wierzch wychodzi. Szkoda jedynie, że podziały społeczne tak oddalają ludzi od siebie. A jednak w tym wszystkim jest konkretne życie zwyczajnych ludzi, którzy pracują, powoli dorabiają się, by żyć godnie i w cieple domowego ogniska wychowywać dzieci. Normalni ludzie i normalne rodziny. Mało się o nich mówi i pisze. Wyciąga się sensacje i brudy, bo to wzbudza powszechne zainteresowanie. Budzi się refleksja. Na przestrzeni wieków ludzie egzystowali podobnie. Żyli w różnych czasach i uwarunkowaniach, a trudne wybory zawsze stanowiły punkt wyjściowy do roztrząsania etycznego. Rousseau zalecał powrót do natury, a Diderot zjadliwie traktował panów. Modne było westchnienie, że szlachetni są ludzie prości. Kiedyś powiedzenie – „Ile uczucia rodzinnego, jaka pobożność i cnota u chłopów”, miało jednoznaczną wymowę. . Czy obecnie ktoś jeszcze może poszczycić się taką maksymą? Głoszono hasła, że najwięcej szczęścia kryje się pod strzechą. Może dlatego Maria Antonina, rękoma innych, budowała sobie chatki a nie pałacyki. Jednak we wnętrzu tych chatynek panował nieprzeciętny luksus. W stajni – biblioteka a w stodole – buduar… Damy przechadzały się w pasterskich strojach i pasały wykąpane jagnięta. Czy nie była to maskarada? Na takim gruncie wyrastała pruderia, której i teraz w różnych dziedzinach życia nie brakuje. Między wyrafinowanymi rozkoszami życia prostota odnawia się dreszczykiem, odcinając się, od zblazowanych dobrobytem i pokiereszowanych wykolejeniami, współczesnych nuworyszów.
Krystyna Jadamska – Rozkrut 2010.06.10