03.01. Warszawa (PAP) – „Mistyfikacja” to tytuł filmu fabularnego poświęconego postaci Stanisława Ignacego Witkiewicza. W rolę Witkacego wcielił się Jerzy Stuhr. Pracownika SB, który odkrywa wielką tajemnicę autora „Szewców” zagrał natomiast Maciej Stuhr. Premiera w marcu.
W obsadzie thrillera, wyreżyserowanego przez Jacka Koprowicza, są też m.in. Ewa Błaszczyk, Wojciech Pszoniak i Karolina Gruszka.
„Liczę, że ta historia wciągnie widza. To opowieść o jednym z naszych największych artystów, rozpoznawalnym w całej Europie. Zarówno twórczość Witkacego, jak i historia jego życia są niezwykłe” – podkreślił w rozmowie z PAP Jacek Koprowicz.
„Okoliczności samobójstwa Witkacego są bardzo tajemnicze. Nie znaleziono zwłok. Współuczestniczka zdarzenia, ukochana artysty Czesława Oknińska, właściwie nieboszczyka nie widziała, ponieważ straciła przytomność podczas własnej próby samobójczej, kiedy chciała razem z Witkacym odebrać sobie życie. Oknińska podała później kilka wersji opowieści o tym, w jaki sposób Witkiewicz postanowił popełnić samobójstwo. Raz mówiła na przykład, że przeciął sobie żyłę na skroni, innym razem – że podciął żyły na nadgarstkach” – zwrócił uwagę reżyser.
Jacek Koprowicz zrealizował „Mistyfikację” – która ma trafić do kin 12 marca – na podstawie własnego scenariusza. Scenariusz opiera się na założeniu, że Witkacy w 1939 r. upozorował swoje samobójstwo i żył jeszcze przez wiele lat, ukrywając tożsamość.
Koprowicz osadził akcję filmu w 1969 r. Rok po wydarzeniach Marca’68 młody Łazowski (w jego roli Maciej Stuhr), były student filologii, wydalony z uczelni tuż przed dyplomem za udział w manifestacjach studenckich, zostaje zwerbowany do współpracy przez służbę bezpieczeństwa.
Łazowski pisał na studiach pracę magisterską o kobietach Witkacego, zatem postać autora „Pożegnania jesieni” jest mu bliska.
Młody esbek jedzie do Zakopanego. Tam spotyka kobietę, która była kiedyś kochanką Witkacego. Zuza – grana przez Karolinę Gruszkę – pokazuje Łazowskiemu kartki pocztowe podpisane przez Witkacego. Wynika z nich, że artysta wcale nie umarł i że jest gdzieś więziony przez swoją inną kobietę, Czesławę Oknińską. W rolę Oknińskiej wciela się w filmie Ewa Błaszczyk.
„Łazowski, podążając śladem kartek, rozpoczyna śledztwo. Chce +przyłapać+ Witkacego, udowodnić, że on żyje. Dla SB schwytanie Witkacego, wroga komunistycznego ustroju, byłoby wielkim sukcesem” – streszcza fabułę reżyser.
Koprowicz zaznaczył, że kartki mogą być fałszywym tropem, gdyż Witkiewicz miał zwyczaj umieszczania na korespondencji dat o wiele lat późniejszych (podawał nawet rok 2000) i prosił następnie swoich przyjaciół, by wysłali te kartki dopiero po latach, w jego imieniu.
„Mistyfikacja” to nie tylko utrzymana w klimacie dreszczowca historia śledztwa, ale także „film o wielkiej miłości, o szaleństwie uczuć – między Czesławą a Witkacym” – zaznaczył Koprowicz. Reżyser przypomniał, że związek artysty z Oknińską trwał ponad 10 lat, „zakładając, że Witkacy popełnił samobójstwo w 1939 r”.
Pytany przez PAP, dlaczego rolę Witkacego powierzył Jerzemu Stuhrowi, aktorowi, który fizycznie nie bardzo przypomina autora „Szewców” – wysokiego, postawnego bruneta o groźnym spojrzeniu, Koprowicz odparł: „Nie mogłem znaleźć fizycznie podobnego aktora. Dlatego zacząłem szukać kogoś, kto ma podobną do Witkacego energię. Poszedłem drogą energii i siły charakteru. Uznałem, że Jerzy Stuhr jest idealny do tej roli”. „Nie popełniłem błędu obsadowego. Uważam, ze powstała fantastyczna rola Jurka Stuhra” – ocenił.
Zdjęcia do „Mistyfikacji” – których autorem jest Arkadiusz Tomiak – kręcono w Krakowie, Zakopanem i Warszawie. Muzykę do filmu komponuje Włodek Pawlik, mający już w dorobku nagrodzoną w Gdyni muzykę do „Rewersu” Borysa Lankosza.
Stanisław Ignacy Witkiewicz zwany Witkacym (1885-1939) był malarzem, fotografem, pisarzem, dramaturgiem i filozofem. Przeżył w Rosji rewolucję październikową, która wywarła ogromny wpływ na jego pesymistyczną w swej wymowie twórczość literacką. W 1910 r. Witkacy zadebiutował powieścią „622 upadki Bunga, czyli demoniczna kobieta”. Do jego najbardziej znanych dzieł literackich należą ponadto: dramat „Szewcy”, społeczno-obyczajowe studium o polskim charakterze narodowym „Niemyte dusze” oraz powieści „Pożegnanie jesieni” i „Nienasycenie”.
18 września 1939 r., dzień po wkroczeniu Armii Czerwonej na tereny Polski, Stanisław Ignacy Witkiewicz popełnił samobójstwo w Jeziorach w ówczesnym woj. poleskim.
W 1988 r. sprowadzono do Zakopanego szczątki, które pochowano w grobie na cmentarzu na Pęksowym Brzyzku. Pogrzeb artysty miał bardzo uroczystą oprawę. Po kilku latach – w 1994 r. – okazało się jednak, że popełniono błąd i z Jezior – wsi na Ukrainie – sprowadzone zostały do Polski szczątki młodej, niezidentyfikowanej ukraińskiej kobiety, a nie, jak uważano, Witkacego. Dlatego grób Witkacego na Pęksowym Brzyzku uważany jest jedynie za symboliczny.
Jedną z najbardziej znanych publikacji poświęconych Witkacemu jest „Mahatma Witkac” Joanny Siedleckiej. Jak pisze autorka książki (wyd. III, wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2005), Witkacy „(…) rzucał się w oczy – był nie tylko utalentowany, ale i urodziwy. Przystojny, olbrzymi, otoczony pięknymi kobietami, tłumem akolitów, często jeszcze czeredą psów. Mimo to – zawsze ironiczny, z ponurą, posępną miną, mówiono więc o nim w Zakopanem +smutny byk+. Niebanalnie też ubrany – kolorowe swetry, sztylpy, czyli wzorzyste skarpety do kolan”.
„Piekielnie inteligentny, błyskotliwy, z wielką towarzyską ogładą. Mimo swego rodzaju +szaleństwa+ – zrównoważony, znakomicie wychowany, z rzadka pozwalający sobie na wygłupy, zarezerwowane – jak podkreślał – wyłącznie dla epatowania ceprów, nie dla przyjaciół. Władający kilkoma językami, grający na fortepianie, kochający bardzo zwierzęta (…). Po prostu dżentelmen, ktoś z naprawdę dobrego domu. Nie tyle może zasobnego, słynnego, jednak z intelektualnej atmosfery” – czytamy w innym miejscu w książce.
Siedlecka zamieściła też wspomnienie Oli Watowej – żony Aleksandra Wata – o Witkacym: „(…) jego styl bycia i +teatr+ był przede wszystkim maską, za którą ukrywał właśnie swój tragizm, swoje życie, wcale nie takie barwne. Nie chciał, żeby go ktoś przeniknął i poznał. Mimo tłumu, który nieustannie go otaczał, pozostał osobny, żył w świecie, do którego nikt chyba nie miał dostępu, choć rozpoczynał swój +teatr+ dopiero w większym towarzystwie, które jakby go do tego prowokowało. Zastanawiałam się nieraz, jaki był w czterech ścianach, czy tylko między najbliższymi? Czy pokazywał się komukolwiek bez maski? Został również w mojej pamięci jako ktoś niepowtarzalny; w jednym egzemplarzu. Nie ma i nie było nikogo do niego podobnego”.(PAP)
jp/ ls/ woj/