Święta, to pierogi. Święta Bożego Narodzenia, to pierogi z kapustą i z grzybami. Te są najlepsze a ich smak i zapach wyniosłem z rodzinnego domu. Mama w przededniu Wigilii szykowała te pyszności. Wiele lat później uczyłem Wielkiego Matematyka, jak podkradać te cudeńka – wiesz – instruowałem syna, który głową sięgał stołu – trzeba cichutko podejść do kuchni, tak aby nikt nie zauważył, chwytasz jeszcze gorącego pieroga i w nogi. Wielki Matematyk szybko opanował sztuczkę a po latach także podkrada, z tą różnicą, że bierze cały talerz.
Uwielbiam te wigilijne, z kapustą i grzybami, ale uzyskanie właściwego farszu to skomplikowany proces. Wymaga dwóch, trzech dni przygotowań. Jednak efekt końcowy jest oszałamiający. Wersja przyspieszona daje podobny efekt. Brakuje jedynie niezauważalnej nuty, ale także jest pyszny.
W naszych domach często pojawiają się pierogi ruskie. Nadzienie ma również wiele smaków, jednak te oparte na podstawowych składnikach, ze skromnym doprawieniem solą i pieprzem są najlepsze. Dobrze jest dopilnować, aby farsz nie był zbyt dokładnie rozdrobniony. Wówczas i konsystencja jest właściwa.
Pierogi mogą być oparciem w wielu wymiarach. Kiedy dopada mnie stres, co na szczęście rzadko ma miejsce, spędzam kilka godzin w kuchni i robię pierogi. Kiedy pragnę okazać uczucia – robię pierogi. Kiedy jestem głodny i tęsknię za smakiem – robię pierogi. Kiedy chcę eksperymentować kulinarnie – robię pierogi.
Najważniejsze jest jednak ciasto. Właściwie cały sekret tkwi w cieście. Nie stosuję żadnych przepisów. Wystarczy pamięć i intuicja. Mąka, jaja i mleko – tak zamiast wody dodaję mleko. Niedawno eksperymentowałem z nietypową mąką – kukurydziana, ryżowa, ziemniaczana – mąki zwykłej niewiele. Ciasto nie osiągnęło normalnej konsystencji. Ale po dodaniu trzykrotnej, tak trzykrotnej !!! ilości jaj (chwała cholesterolowi) uzyskałem całkiem dobre ciasto. Ciasto trzeba dokładnie wyrobić, aby było zwarte i jednolite. Niestety trwa to ponad pół godziny, ale jest doskonały sposób na spalanie zbędnych kalorii.
Ciasta można barwić. To największa frajda, bo efekty są zaskakujące. Przecier z dyni – żółty, szpinak – zielony, wywar z buraka (za radą Bławatka – nie wolno zagotować) – różowy, curry – brązowy. Kusi mnie jeszcze zastosowanie soku jagodowego, kawy i herbaty. Różne kolory, różne farsze. Karuzela barw i smaków.
Zaproś znajomych tylko na ucztę pierogową. Przygotowane i ugotowane wcześniej wystarczy rozmrozić i odgrzać, gdy będą potrzebne.
Robiłem pierogi dla dwóch Serc i wystarczy. Zawsze efekt jest wspaniały.
Pierogi robione w pojedynkę są na miarę stresu i zawsze towarzyszy im smutek, bo po cóż robić samemu to co można robić we dwoje?
Pierogi robione w zespole – radość i miłość. Dlatego zrób z tego zadania domowe, rodzinne święto. Jak na dawnych filmach, jak w ludowych obrzędach – kuchnia, jej zapach, muzyka i dwie, trzy godziny wspólnej radości. W dzisiejszych czasach często zastanawiamy się, dlaczego trwałość rodzin jest tak wątła i tak łatwo poddaje się kryzysom?
Jest tak, ponieważ w zagonionym, zmęczonym, konsumpcyjnym świecie nie dbamy o wartości najwyższe. Gonimy za błyskotkami. Pragniemy rzeczy błahych. Martwimy się nieistotnymi i banalnymi rzeczami. Cel jest łatwy – kredyt bankowy i … Boimy się jutra, aby nie stracić pracy. Znajomi pragną domów, samochodów i zadłużają się na setki tysięcy, na dziesiątki lat. Stres przez kilkadziesiąt lat. A wystarczy mierzyć siły na zamiary. Mieszkanie pięćdziesięciometrowe zamiast stumetrowego da większą pewność spokoju. A przyjaciel z dwudziestopokojową willą niech się cieszy swoim dobrem.
Pięćdziesiąt metrów i ciepła, rodzinna kuchnia gwarna podczas wspólnego przygotowywania posiłków. Zwłaszcza wówczas, kiedy celem będą pierogi z warzywami lub jagodami.
AB 2008.12.14