Tak to już jest, że ludzie się rodzą, rosną, dorastają, przerastają i odchodzą. Najczęściej szarzy i tacy sobie pospolici. Nie dotyczy to naszej Gwiazdki.
Jeszcze nie dorosła, jeszcze nie przerosła, a już zauważona.
Ma serce i oko do zdjęć i czekamy na kolejne reportaże (powyżej jak widzicie uchwycona z mieczem w boju – gdzież to był, ach gdzież?)
Przypomnijmy sobie Wielka Imienniczkę naszej Redaktorki – Hankę Bielicką – cudna postać, która przez kilkadzisiąt lat przepięknie i ze swadą malowała prawdziwą Warszawę.
Pani Hani opowiedziała kiedyś pyszną anegdotkę ze swoich wojaży zagranicznych:
W latach 50-tych Pani Hania występowała z grupką warszawskich aktorów w Tel Awiwie. Podczas tego turne złamała obcas.
Wskazano jej klitkę, w której stary szewc naprawiał buty. Zamówienie wykonał na poczekaniu, a kiedy spytała, ile jest winna – odpowiedział z akcentem ze zgładzonych Nalewek:
„Pani Bielicka! Jaki prezent biedny żydowski szewc może dać wielkiej polskiej artystce? On jej może naprawić obcas”.
Haniu – podobnych choć obcasów i dużo zdrowia.
AB 2008.11.02