„Czucie i wiara silniej mówi do mnie
Niż mędrca szkiełko i oko.”
Mędrzec kojarzony ze szkiełkiem i okiem… Dlaczego ze szkiełkiem? Czy szkło przysparza mądrości ? Na pewno w słowach poety sprzyja określeniu hierarchii wartości. Szkło jest w nich symbolem naukowego oglądu świata, bo funkcjonuje jako odbicie natury, a według fundamentalnego dogmatu romantyzmu, natura jest podobną do nas istotą. Schlegel uważał, że tak samo jak człowiek, to właśnie natura ma swój okres niemowlęctwa, dzieciństwa, dojrzałości i starości. W kamieniach szlachetnych widział mineralne kwiaty, które są zapowiedzią mających się pojawić kwiatów. Podobnie ze szkłem.
Według amerykańskiej normy szkło jest zakwalifikowane jako materiał nieorganiczny, który bez krystalizacji został schłodzony do stanu stałego.
Naturalnym szkłem jest tektyt. W pobliżu wulkanów występują szkła o różnych kolorach i rodzajach. Historia produkcji szkła sięga Mezopotamii. Podobno około 5000 lat p.n.e. feniccy kupcy przypadkowo wytopili szkło przy transporcie kamieni. Są różne rodzaje szkła, które mają rozmaite przeznaczenie.
Najbardziej przemawia do naszej wyobraźni szkło kolorowe, które zostaje wykorzystywane przez artystów. Znane jest dmuchane szkło weneckie, które powstaje od XIII wieku na wyspie Murano.
Najwięcej artystycznego szkła produkuje się w Stanach Zjednoczonych, gdzie tradycja szkła hutniczego wywodzi się z okresu kolonialnego, w czasie którego wyrabiano zielono szkło z charakterystycznymi bąbelkami w środku.
Szczególnie interesujące jest szkło refleksyjne, które odbija promieniowanie podczerwone i przepuszcza światło, rzucając widowiskowe impresje.
Ze szkła można stworzyć : rzeźby, figury, kwiaty, naczynia, witraże. W okresie antycznym barwione szkło naśladowało szlachetne i półszlachetne kamienie i było równie cenne jak klejnoty.
Bizantyjskie mozaiki stanowiły początek witrażownictwa. Pierwsze witraże pojawiły się w Europie, w Reims we Francji, w X wieku. Niemal równocześnie pojawiły się w Niemczech.
Poprzedziły je barwne szkła w oknach, które pojawiły się już w VI wieku.
Znaczny rozwój witrażownictwa nastąpił w okresie gotyku. Dopiero w XIV wieku w Polsce pojawiły się pierwsze witraże. Najsłynniejszymi twórcami naszych rodzimych witraży są – Józef Mehoffer, którego witraże, w wyniku wygranego konkursu, zdobią szwajcarską katedrę we Fryburgu i Stanisław Wyspiański, z najbardziej znanym jego witrażem Boga Ojca – „Stań się” w kościele franciszkanów w Krakowie.
Początkowo (X- XVI w.) w witrażownictwie wykorzystywano szkło barwione przez topienie masy szklanej łącznie z tlenkami metali. Szkło barwione naśladowało szlachetne i półszlachetne kamienie, a szklane tafle cięto przy pomocy rozgrzanego, metalowego pręta. Technika ta przetrwała do dzisiaj.
W XVI w. malowano szkło farbami szkliwnymi, to wzbogaciło gamę barw i pozwoliło na większą precyzję w przedstawieniu obrazu.
Możliwości artystyczne witrażystów swymi dokonaniami na przełomie XIX i XX wieku pogłębił Louis Comfort Tiffany z Ameryki. Jego odkrywcza technika przeznaczona była głównie do obiektów sakralnych. To on także zastosował witraże w kloszach lamp. Reprezentował styl secesji –Art. Nouveau. Zastosował szkła opalizowane i wzbogacił technikę łączenia szkieł witrażowych za pomocą owijania elementów folią miedzianą i lutowania cyną.
O szkle i witrażach pisał Stan Gabriel Żeleński, który rozwinął założony w 1902r. pierwszy zakład witrażowy, założony przez Władysława Ekielskiego.
A tak widzi witraże Jacek Cygan – „Witraże”
„Lubię oglądać witraże od zewnątrz, od strony świata.
Zawsze są szare, zakurzone, maja odłamane szkiełka
i pogięte metalowe spojenia. Ktoś, kto nigdy nie był w środku,
może nie mieć najmniejszych podejrzeń, że widziane
z drugiej strony wybuchają światłem i eksplodują barwą.
Czasami na witraże zakłada się od zewnątrz metalowe siatki
chroniące przed ptakami albo ludźmi. W Bretanii witraże
osłania się szybami z grubego szkła, chroniącymi przed morską solą.
W wielkich katedrach witraże są wysoko, wysmukłe, jak złożone
do modlitwy dłonie. O oglądaniu ich od zewnątrz nie można nawet
marzyć. Ale w małych miasteczkach Francji,
takich jak St. Fargeau, w departamencie Yonne, witraże są na wysokości oczu.
Obchodziłem tam kościółek z XII wieku, stojąc w cieniu
Chateau de Saint-Fargeau, słynącego z historycznych spektakli.
Witraże były chore ze starości, szare, a raczej siwe, jak stary
człowiek, który stał na progu kamieniczki przy kościele.
Miał piękną twarz dziecka, okoloną białymi włosami,
zdziwione oczy, a na nogach rozczłapane kapcie, w których
już nigdzie nie dało się dojść.
Witraże także już nigdzie się nie wybierały.
Pokazywały grube szwy, jak sweter przewrócony na lewą stronę,
w którym chodzenie podobno przynosi szczęście.
Patrzyły na mnie przepraszająco, jakby chciały mi powiedzieć:
– Z nami jak z ludźmi, jesteśmy piękne od środka.”
Tak. Witraże są piękne. I jak wszystko, co kojarzy się z pięknem, mają w sobie magię przyciągania i tajemnicy. Pod obrazami, które przedstawiają, kryją dzieje świata i ludzkości. Barwą i zarysem konkretnej figury mówią o przyrodzie i człowieku. Ich rzeczywiste, a zarazem złudne i czarowne refleksy, wywołane światłem przebijającym się przez kolory, wprowadzają niepowtarzalny nastrój, a jednocześnie stanowią wspaniałą ozdobę każdego wnętrza. Czym byłby świat, oglądany „gołym” okiem bez tego, barwionego szczęściem koloru, szkiełka?
Krystyna Jadamska – Rozkrut 2010.12.04