Huculska sztuka ludowa, bo ona będzie przedmiotem, przy którym pragnę na moment skupić uwagę Miłego Czytelnika, istniała jeszcze kilkanaście lat temu w wielu polskich domach. Dzisiaj zainteresowanie nią uległo nieco ostudzeniu, jednak jestem przekonana, że nastąpi w końcu kolejna fala mody na to, co ma w końcu niezmiernie wysoką wartość estetyczną. W wielu z polskich mieszkań w latach 90-tych znaleźć można było huculskie pamiątki: liżnik, bieżnik, kolorową kasetkę, malowane ceramiczne naczynia, drewniany talerz inkrustowany macicą perłową, koralikami i metalem. Dzisiaj znane i podziwiane są przede wszystkim huculskie pisanki, zachwyt wzbudzają także ręcznie tkane kilimy, znawcy podziwiają pyszne stroje ludowe, a huculskie piece kaflowe niektórzy zapaleńcy mogą kontemplować godzinami.
Włodzimierz Dzieduszycki szukał źródeł ceramiki huculskiej w prehistorii. Uważał, że mają one rodowód starszy niż greckie wazy. Jednak bardziej prawdopodobne wydaje się to, że trzon kultury huculskiej stanowi jej pierwotna przynależność do Rusi. Jej wpływów można doszukiwać się w sztuce Hucułów, opartej na barwnych, geometrycznych wzorach. W czasach Rusi powstał też typ drewnianej cerkwi huculskiej, wznoszonej na planie krzyża, zwieńczonej charakterystycznymi kopułami. Od czasów Kazimierza Wielkiego (XIV w.) Huculszczyzna znajdowała się w obrębie Rzeczypospolitej, po pierwszym rozbiorze Polski weszła w skład monarchii austriackiej, a następnie w latach 1867–1918 austro-węgierskiej. Ponownie powróciła w obręb państwa polskiego w latach międzywojennych. Jednak pozostając pod wpływem obcych państw zawsze zachowywała autonomię. To raczej zaborcy korzystali z bogatych wzorów sztuki huculskiej. W dużej mierze polska i ukraińska sztuka ludowa są inspirowane sztuką karpackich górali.
W latach XX-lecia międzywojennego w południowej Polsce zapanowała szalona moda na Huculszczyznę. Apostołem tego pięknego kraju stał się Stanisław Vincenz. W cyklu cykl „Na wysokiej połoninie” przedstawił szeroką panoramę tradycji huculszczyzny, jej rodów i bohaterów, obyczajów i instytucji, świata materialnego i duchowego. „W jego ojczystych Karpatach, w kraju Hucułów, Polacy, Rumuni, Ukraińcy i Żydzi chasydzi przekazywali ustnie skarby swej tradycji. Zebrał je wszystkie w sobie, a potem rozsnuł na papierze” (por. Jeanne Hersch: O Stanisławie Vincenzie Pierwodruk w „Gazette de Lausanne”, przekład pióra Andrzeja Vincenta). W 1983 wyszło wznowienie książki, co wywołało ponowne zainteresowanie. Razem z cyklem pisarza pojawiły się między wojnami liczne fotografie mebli, bibelotów, kominków, które jednak nie były oryginalnymi wyrobami huculskich rzemieślników. Tłumy kuracjuszy odwiedzających przed II wojną światową Czarnohorę, Worochtę czy Kołomyję, spowodowały, że sztuka huculska uległa masowej produkcji, a wraz z nią podupadły jej unikalne walory. Niemniej, oryginalne huculskie wyroby – hafty, liżniki, kilimy czy ceramika, tworzone z różnego gatunku drewna, korzenia cisu i jałowca, mosiężnego drutu i drobniutkich koralików – pozostają niezwykle cenne.
Katarzyna Ośka 2009.07.07
Źródło: Katarzyna Tur-Marciszuk, Huculskie perypetie [w:] akcent, 3-4, 1999, s. 72-79.