Jest w Warszawie ulica, która jak w soczewce skupia przedwojenne żydowskie życie stolicy. Dziś pozostały na niej cztery odarte z tynku kamienice, kilka niepotrzebnych nikomu sklepików i zacienione podwórka, po których hula echo. To ulica Próżna, leżąca między Marszałkowską i Placem Grzybowskim
Dobrze jest się tam wybrać na niedzielny spacer. Jeszcze lepiej na sobotni, kiedy warszawscy żydzi przechodzą tędy pospiesznie, idąc do pobliskiej synagogi. Usiąść w niedawno otwartej kawiarni, wypić kawę w cieniu śmiesznych daszków zawieszonych pod elewacjami. Poprzyglądać się starym szczegółom architektonicznym, które być może niedługo znikną.
Ciemność i ruina
Ulica Próżna jest zawsze zacieniona. Tworzą ją cztery przedwojenne kamienice z pozdrapywanym tynkiem. Wyglądają, jakby miały się lada moment zawalić.
Okna balkonowe bez wyjścia – bo balkony są pourywane. Nie ma też firanek ani żadnych innych śladów ludzkiego życia. Tylko jedna z kamienic jest zamieszkała.
Wchodzę do środka, na wybetonowany dziedziniec. Echem odbijają się odgłosy dnia codziennego. Kobieta krzyczy na dziecko. Pachnie zupa jarzynowa. Starsza pani obserwuje mnie przez okno.
Malownicze sklepiki, w których kiedyś można było dostać drobiazgi: gwoździe, artykuły hydrauliczne i zestawy dla majsterkowiczów, powoli są zamykane. Na drzwiach jednego z nich napis: „Sklep zamknięty z powodu śmierci właściciela”. Przez szyby widać zrujnowane wystawy sklepowe, dziury w podłodze i kawałki połamanych mebli.
Na zniszczonych elewacjach wiszą zdjęcia żydowskich przedwojennych mieszkańców Próżnej. Podobno tylko jeden z nich przetrwał wojnę.
Próżna umiera, chociaż jest jednym z nielicznych w Warszawie śladów przedwojennej świetności miasta.
Ożywić ulicę
Ożywa tylko raz do roku – w czasie wrześniowego festiwalu „Warszawa Singera”. Wtedy tłumy zgromadzonych ciekawskich tańczą i śpiewają. Kosztują żydowskiego jedzenia i biorą udział w warsztatach związanych z żydowską historią. Festiwal organizowany jest na Próżnej od kilku lat. Przyjeżdżają żydowscy muzycy, kucharze, prezentujący kuchnię przedwojennych mieszkańców, artyści robiący performance i aktorzy grający spektakle opowiadające o żydowskim życiu.
W czasie tegorocznego festiwalu można było posłuchać muzyki klezmerskiej, zjeść przysmaki kuchni Żydów środkowoeuropejskich. Na zacienionej uliczce, dającej wytchnienie od wrześniowego upału, ustawione zostały kramy z różnościami. Stoją pod prowizorycznymi daszkami, które ktoś mądrze wybudował nad chodnikiem – spadający z kamienic tynk był zagrożeniem dla przechodniów. Na festiwal „Warszawa Singera” przyszli ci, którzy tęsknią za multietniczną stolicą. Przyszli, by zasmakować życia, którego już nie ma.
Ulica Próżna związana jest bardzo z przedwojenną (i wojenną) żydowską Warszawą. W starych budynkach jak w soczewce skupia się życie tej mniejszości.
Próżna to jednak nie tylko historia Żydów, ale przede wszystkim historia miasta, które po wojnie zmieniło się nie do poznania.
O mały włos…
…zabytkowe kamienice przestałyby istnieć. Wcale nie wskutek zniszczeń wojennych, ale przez działania administratora czterech starych kamienic, który w latach osiemdziesiątych postanowił je rozebrać. Doskonale położony w centrum miasta plac miał posłużyć innym celom. Kamienice ocalały, bo o całej sprawie zrobiło się głośno w prasie. Pod koniec lat osiemdziesiątych zostały wpisane do rejestru zabytków, co znaczy, nie można ich wyburzyć. Co zrobić z rozwalającymi się budynkami? Kilka lat temu znalazł się inwestor, który ma na nie pomysł. Chce na Próżnej zbudować hotel, pokazać ulicę turystom, odnowić elewacje… Być może już za kilka lat ulica Próżna zmieni się nie do poznania…
Powojenne zniszczenia
Łyse ściany kamienic z Próżnej po wojnie wyglądały całkiem inaczej. Budynki przetrwały bombardowanie Warszawy, a lekkie ślady po kulach łatwo można było załatać. Powojenne władze nie były jednak zainteresowane remontowaniem kamienic. Bardziej zajmowało je budowanie nowego świata i zupełna zmiana architektonicznych założeń centrum stolicy.
Już po wojnie, w latach czterdziestych, z polecenia Biura Odbudowy Stolicy, zburzono kilka kamienic stojących na Próżnej. Ostatnie cztery ocalały. Przypadkiem?
Elewacje z ocalałych kamienic zdarto dopiero w latach sześćdziesiątych. Po co? Może potrzebne były do wybudowania jakiegoś socrealistycznego budynku? Może ktoś nie zauważał ich piękna i chciał zepsuć ostatnie elementy starego świata?
Wiadomo, że na miejscu kamienic chciano wybudować nowoczesne bloki. Planowano też wybudować wielki plac dochodzący aż do Marszalkowskiej. Żeby nie głupota i niedbałość administratorów i władz w latach sześćdziesiątych, ulica Próżna wyglądałaby dziś ładniej i zachowałaby swój przedwojenny charakter.
Niestety stoją na niej dzisiaj tylko zrujnowane budynki, z którymi nie wiadomo, co zrobić…
Wojna na Próżnej
Żydowska historia ulicy Próżnej wiąże się częściowo z latami wojennymi. Kiedy powstało warszawskie getto, ulica została do niego włączona. Mur stanął przy ulicy Marszałkowskiej, czyniąc Próżną częścią żydowskiej dzielnicy zamkniętej. Dopiero w 1941 roku mur (w międzyczasie stopniowo zresztą przesuwany) przesunięto w stronę Placu Grzybowskiego tak, że ulica została całkowicie wyłączona z getta.
W czasie wojny na Próżnej kondensowało się życie polsko-żydowskie. Tutaj, już po wyłączeniu ulicy z getta znajdowali schronienie Żydzi, którym udało się wydostać z dzielnicy zamkniętej. Ze względu na bliskość muru, ożywały kontakty handlowe między dzielnicą polską i żydowską. To tutaj ludzie żyjący po stronie żydowskiej tęsknili za tym, by znaleźć się po drugiej stronie. A ci, mieszkający w dzielnicy aryjskiej udawali, że nie wiedzą, co dzieje się z drugiej strony. Jak w soczewce Próżna skupiała całe spectrum zachowań sąsiedzkich: od dobrych współczujących relacji owocujących pomocą aż do zawiści i niezauważania cierpień bliźniego.
Przed wojną postawy nie były aż tak skrajne.
Przedwojenna świetność
Na początku dwudziestego wieku niedaleko ulicy Próżnej otwarto ortodoksyjną synagogę. Ufundowało ją małżeństwo Nożyków. Na samej Próżnej znajdowała się żydowska restauracja Icka Blumenfelda oraz drobne sklepy. Na Próżnej 9 mieścił się Zarząd Żydowskiego Towarzystwa Dobroczynności.
Jedna z kamienic na Próżnej przez krótki czas należała do rodziny Witolda Gombrowicza – kupiona przez pierwszą wojną światową przez rodziców Witolda dla synów, którzy mieli tam zamieszkać.
W dziewiętnastym wieku Próżna była znacznie dłuższa niż dzisiaj. Dwa wieki temu wytyczono odcinek między dzisiejszym Placem Dąbrowskiego a Zielną. Dopiero pod koniec dziewiętnastego wieku powstał odcinek od Zielnej do Placu Grzybowskiego (tam też stoją jedyne zachowane kamienice).
Do drobnych sklepów żelaznych kupcy przyjeżdżali furmankami. Wybrukowany Plac Grzybowski służył jako miejsce postoju i miejsce spotkania.
Pozostałością tej świetności są właśnie malutkie sklepiki, których starsi właściciele powoli umierają.
Próżna, jak całą Warszawa, po wojnie zmieniła się nie do poznania. Czy kiedyś powróci do dawnej świetności? Póki co warto się tam wybrać na spacer, by pooddychać rzadko spotykanym w stolicy zapachem przedwojennego życia.
IM