Władysław Ślewiński był osobą nieprzewidywalną – wystarczył jeden impuls, by decydował się na potajemną ucieczkę z kraju lub nagły powrót do ojczyzny. Zupełnym zaskoczeniem dla wszystkich był także wybór drogi artystycznej, którego dokonał Ślewiński niespodziewanie w wieku 34 lat. Spontaniczność i beztroska, którymi kierował się artysta zjednały mu liczne grono przyjaciół, głównie malarzy i literatów, którzy wpłynęli na twórczość Ślewińskiego w dużo większym stopniu niż nauka wyniesiona ze szkół.
Władysław Ślewiński urodził się w 1854 roku w Białyninie nad Pilicą. Jego ojciec – Kajetan Ślewiński, który był uczestnikiem powstania z 1863 roku, wychowywał syna na dziedzica, mającego w przyszłości zarządzać majątkiem Pilaszkowice. Marzenia ojca wpłynęły na wybór szkoły dla syna – młody Władysław studiował bowiem krótko rolnictwo w Czernichowie. Następnie próbował on także swych sił w warszawskiej Szkole Rysunkowej Gersona, trwało to jednak na tyle krótko, że jego nazwisko nie zostało nawet umieszczone w rejestrach szkoły. Młodość spędził Władysław na odbywaniu praktyk rolniczych w dworkach i przysposabianiu się do przeznaczonej mu przez rodzinę roli dziedzica. W końcu otrzymał od ojca odziedziczony po matce majątek Pilaszkowice, który bardzo szybko został przez niego doprowadzony do ruiny finansowej.
Przerażony tragiczną sytuacją majątkową Ślewiński uciekł do Paryża, gdzie chronił się przed nieprzyjemnościami ze strony patriotycznie nastawionego ojca oraz postępowaniem wszczętym przez Urząd Skarbowy. Był rok 1888, gdy trzydziestoczteroletni Władysław znalazł się w obcym kraju bez środków do życia i znajomych, którzy mogliby mu pomóc. Warto jeszcze dodać, że nie posiadał on wykształcenia, dzięki któremu mógłby wykonywać konkretny zawód, w związku z czym imał się każdego zajęcia, z pracami fizycznymi włącznie.
Po krótkim czasie Ślewiński na tyle polepszył swoją kondycję finansową, że był w stanie zapisać się do prywatnych szkół rysunku. Pozostaje tajemnicą, co sprawiło, że młody emigrant w wieku trzydziestu czterech lat odkrył w sobie pasję malarza, faktem jest jednak słuszność podjętej decyzji, ponieważ raz wybraną przez siebie drogą kroczył Ślewiński już do końca życia.
Szczęśliwy traf sprawił, że po odkryciu fascynacji sztuką, spotkał on swojego przyszłego mistrza – Gauguina. Prawdopodobnie malarze zapoznali się w słynnym miejscu spotkań artystów – restauracji „Chez Madame Charlotte”, gdzie Gauguin zwrócił uwagę na niedbale naszkicowany na serwetce rysunek Ślewińskiego. Od tego epizodu rozpoczęła się wielka fascynacja polskiego artysty twórczością słynnego francuza.
Władysław Ślewiński gustował w wielu motywach, które zmieniały się w zależności od okresu, w którym tworzył. Jego twórczość można podzielić na trzy etapy – pierwszy, zwany parysko-bretońskim datowany jest na lata 1888 – 1905. W tym czasie artysta dopiero poznawał tajniki malarstwa i tworzył swój warsztat w oparciu o rady Gauguina, inspirację dziełami przyjaciół oraz własne przemyślenia dotyczące sztuki. W 1905 roku Ślewiński podjął spontaniczną decyzję powrotu do Polski, w której przebywał aż do 1910 roku (z przerwą na krótki pobyt w Monachium, który miał miejsce na przełomie 1907 i 1908 roku). Powstały wtedy liczne obrazy przedstawiające górali, góralki, zaprzyjaźnionych z malarzem polskich artystów oraz przyrodę tatrzańską. Godne uwagi są portrety Witkacego i Przybyszewskiego, które nie tylko przedstawiają rysy znanych artystów, ale również wydobywają z nich charakterystyczne cechy osobowości. Obrazy Ślewińskiego miały także, zgodnie z zasadami malarstwa syntetycznego, wyrażać nastrój, w którym znajdował się ich twórca, podczas malowania portretu.
Pobyt w Polsce zaowocował także fascynacją efektami, jakie można uzyskać podczas przedstawiania śniegu. Ślewiński był zaintrygowany krajobrazami górskimi, które dzięki śnieżnej pokrywie zmieniały swe kolory i kształty. Chętnie malował on także sosny oraz inne, typowe dla rodzimej fauny drzewa.
Ostatnim etapem w twórczości artysty był tzw. okres bretoński, trwający od 1910 roku, aż do śmierci malarza, która nastąpiła osiem lat później. Do tematów, które szczególnie fascynowały malarza w jego ostatnich latach życia należą pejzaże morskie. „Brzeg morski z domkami”, „Pejzaż morski z falami” czy „Wyspa Czarownic” to tylko niektóre obrazy, przedstawiające szarawą wodę przechodzącą w błękitną płaszczyznę nieba na tle surowych skał.
Oprócz morza, autoportretów, portretów i martwych natur na obrazach Ślewińskiego często gościły również kwiaty. Nie były to jednak oddane z fotograficzną dokładnością zarysy płatków i liści lecz raczej przelane na płótna wyobrażenia dotyczące istoty każdej z przedstawianych roślin. Kwiaty Ślewińskiego były właściwie nierozerwalnie łączone z martwymi naturami, gdyż trudno znaleźć obraz przedstawiający wazon z bukietem, pod którym nie leżą owoce lub inne obiekty.
„Kocham Polskę i Gauguina” – tak zwykł mawiać Ślewiński na temat swojej tożsamości oraz inspiracji twórczych. Jego obrazy niewątpliwie nabrały ostatecznego kształtu pod wpływem francuskich malarzy, lecz nie wyzbyły się całkowicie polskich akcentów. Niektórzy krytycy twierdzą, że nawet jego martwe natury zdają się wyrażać nastrój nostalgii i zawoalowanej tęsknoty za ojczyzną. Niezależnie od tego, w którym kraju przebywał artysta, akcenty polskie regularnie pojawiały się w jego twórczości.
Nina Kinitz 21 listopada 2008
Bibliografia: W. Jaworska, Władysław Ślewiński 1854-1918. Wystawa monograficzna , Warszawa 1983.