Tyle mam przeróżnych przemyśleń, że czasami wydaje mi się, że głowa od nich pęknie, ale nie pęka, widać nie tylko chłonna, ale i pojemna. Głowa – magazyn różności. Wszystkiego w niej po trochu, mądrości i próżności.
Galimatias, z którym niełatwo żyć …
Taka struktura nadzwyczajności w tym co zwykłe.
Przeczytam lub usłyszę o czymś i temat gotowy.
Wczoraj przez przypadek „” weszłam w „Rozmowy w toku”.
Od czasu do czasu oglądam je dla zgłębienia znajomości ludzkich zachowań oraz dla szukania odpowiedzi na to, jak daleko może się człowiek posunąć w swym słownym ekshibicjonizmie.
W ostatnio oglądanym przeze mnie programie, jednym z opowiadających, był generał Gromosław Czempiński. Przedstawił się znakomicie.
Nie znałam Go dotąd od tej strony. „Podbił” moje serce jako człowiek i ojciec.
Mówił o swym upragnionym, oczekiwanym synu, widział w nim przyszłego żołnierza. Syn urodził się z chorobą zakwalifikowaną jako opóźnienie umysłowe.
Dar od Boga czy znak losu?
Może jedno i drugie. Coś o tym wiem.. Niepodważalnie…
Zastanowić się należy, dlaczego Bogu ducha winne osoby to spotyka?
Nigdy wcześniej nad tym nie zastanawiałam się …
Teraz – tak! Przeszłam przez to… Boleśnie i tylko takie osoby jak pan Generał, SĄ W STANIE TO ZROZUMIEĆ…
Pisałam o tym w bloogu, lecz nie wszyscy śledzą mnie od początku, więc cofnę się w czasie…
Młodo wyszłam za mąż … niedoświadczona, bezgranicznie ufająca ludziom.
Pierwsze dziecko, z winy lekarza, urodziło się z objawami wylewu śródczaszkowego do mózgu…Dysproporcja płodowo – miednicowa.
Powinno być cesarskie cięcie, lekarz ocenił – „młoda, może trzy dni rodzić…”
Kilkanaście godzin trzymali mnie w wiadomej pozie na fotelu ginekologicznym.
Nie wiedziałam, co i jak… Bo niby skąd miałam wiedzieć?
Posłuszna byłam… Kazali tak nogi trzymać rozstawione, niemal zawieszone w powietrzu, to trzymałam, by kłopotu nie było. A jak przy tym wstydziłam się, tylko ja wiem, czym to dla mnie było… Kto chciał, zaglądał…
Czułam się odarta ze wszystkiego, obnażona , wystawiona na widok publiczny.
Moja intymność została naruszona.
Nie mam natury porno gwiazdy… To było wyjątkowo bezlitosne i bezduszne.
To było karygodne …I tyle mej w tym winy, że tego nie akceptuję …
Nawet salowa nie chciała, zwilżyć mokrym wacikiem, wysuszonych nadmiernie, ust.
Powinno być cesarskie cięcie jak przy następnych trzech porodach, po których dzieci urodziły się zdrowe.
Urodził się chłopczyk. Piękny był . Ponad cztery kilogramy wagi.
Miał problemy z oddychaniem. Podłączyli Go na pewien czas do respiratora.
Nikogo nie oskarżaliśmy… Nie żądaliśmy niczego…
Nie było to dla nas ważne. Podjęliśmy trud jako mąż i żona.
Jako matka i ojciec. Dzieci, które później urodziły się, pomogły w tym trudzie. Dlaczego tak STAŁO SIĘ? Chciałoby się zakląć .. Nie wypada…
Chociaż, prawdę mówiąc, to mi się ostatnio czasami zdarza, to, czego wcześniej nie było u mnie…
Nasłucha się człowiek, nasłucha , to i przeklnie, jak mu sił nie staje …
Mąż szeroko usta otwiera ze zdziwienia, że tak zmieniłam się i rzuca – „poetka…”
A, tak, niech mnie nie denerwuje, gdy mnie w krzyżu łupie…
Samo życie. Nie ma co „owijać w bawełnę”, bo byłoby to nienaturalne.
I spowiadać mam się z czego…A tak, nie byłoby z czego, wzbudzać żalu za grzechy.
Piotruś, tak miał na mię mój pierwszy syn, urodził się z objawami wylewu śródczaszkowego do mózgu.
Żył 21 lat …Nigdy nie chodził …Nawet samodzielnie nie siedział…
Nie mógł mówić… Wydawał z siebie sylaby. . . Wszystko rozumiał.
Odpowiadał wzrokiem i wyrazem twarzy. Bardzo inteligentny.
Miał piękne niebieskie oczy. Był dobry z matematyki, zawsze wskazał właściwy wynik.
Niemowlę przez 21 lat z „haczykiem” .
Przewijanie, noszenie, nieprzespane noce, trudności z karmieniem.
A TU PRACA ZAWODOWA. Pracowaliśmy oboje. Gdy mąż wracał z pracy, ja wychodziłam do pracy w szkole wieczorowej. O jakiejkolwiek karierze zawodowej mowy nie było… Wracałam do domu, potwornie zmęczona.
Syn każdej nocy z bólu płacze. Mąż wstaje, owija wokół siebie prześcieradło, wkłada dziecko i tak dłuższą chwilę chodzi z nim po pokoju. A TU JESZCZE INNE PRZECIWNOŚCI…
Choroba moich rodziców, śmierć. Bóg Jeden wie, co jeszcze…
Niewolnictwo… Upokorzenie… Niezrozumienie otoczenia.
Te dziwne spojrzenia i rady typu – oddajcie dziecko do domu opieki społecznej, bo zmarnujecie sobie życie. Nieraz słyszałam, jak tego nie zrobisz, mąż ciebie w końcu zostawi.
Odpowiadałam niezmienne – to niech zostawi, dziecka swego nigdzie nie oddam na zatracenie. Mąż nie zostawił, uczestniczył w tym wszystkim. Wszystkie swe wolne godziny
Jemu poświęcił…
Bo dla nas była to radość wielka, że dziecko żyje…
Razem wyjeżdżaliśmy na wczasy, budząc sensację …
Jakby to było coś nadzwyczajnego, choć nie było, bo taka była nasza normalność.
Jedno w tym było dziwne. Ludzie dziwili się , ze mąż taki oddany, wspaniały… Nikt nie zauważał mego trudu, chociaż wszystkiego miałam najwięcej na „głowie”…
A w mej rodzinie pełnia szczęścia i smutek… Nadzieja. Wiara i Miłość.
Rozpacz, gdy Syn ukochany nagle umarł. Nieporadność …
Jak znaleźć się w tej nowej sytuacji…?
Nie potrafiłam odnaleźć się… To dopiero był koszmar.
Znowu nieprzespane noce. Bolesne dni.
Tęsknota za tym, co było trudne, a jednocześnie nie było…
Wegetacja… i to przeciągające się w nieskończoność pytanie – po co było to wszystko, skoro śmierć zabrała to, co było najdroższe?
Dlaczego do tego wracam…?
Pan Czempiński wywołał we mnie te wspomnienia…
Gdzie mi się ten Generał zgubił, że zaczęłam pisać o sobie?
Piszę z dużej litery, bo na to zasłużył. Generał. On wiedziałby, o czym piszę, gdyby to przeczytał.…
Trzeba być wielkim człowiekiem, by tak reagować ….
Urodził mu się syn z zespołem Downa, trisomia 21.
Był przerażony. Nie ma co, dziwić się …
Oczekiwany syn… Kto przez to nie przeszedł – nie jest w stanie pojąć…
A może tak ma być, by człowiek obudził się do życia …
Może nie tyle do czegoś tam trudnego, jedynie po to, by odkrył prawdę o sobie? Jakim się jest człowiekiem?
Generał, opowiadając o tym, co Go spotkało, popłakał się …
Wspaniały człowiek ! Tak Go oceniłam. Nie wstydził się łez.
Mężczyźni rzadko płaczą . A tu, generał , wydawałoby się twardy żołnierz, płacze publicznie. Po policzkach ciekną łzy… Widać to na ekranie telewizora.
Dowód namacalny. W tym momencie obudził we mnie ogromną sympatię do siebie, również do Jego Małżonki, bo razem podjęli trud wychowania niepełnosprawnego dziecka.
Piękny przykład ojcostwa. Iluż to ojców ucieka od takich sytuacji? Zdarzają się matki, które porzucają zdrowe dzieci. Dlaczego?
Na pewno do stopnia rozwoju dziecka chorego przyczynia się troska obojga rodziców.
Syn towarzyszy Generałowi w Jego spotkaniach.
Podobno naśladuje ojca, zakłada, jak on, nogę na nogę , a kiedy jest zbyt głośno, przywołuje do porządku – „Cicho, teraz Generał mówi!”
Czy dla ojca, który takie dziecko wychował, może być coś piękniejszego od tego okrzyku?
Podobne świadectwo złożył dziennikarz – Tadeusz Sobolewski.
Chylę głowę przed nimi…Gwiazdy są wśród nas…
Krystyna Jadamska – Rozkrut 2010.01.08