13.09. Rzym (PAP) – Włoski minister administracji publicznej Renato Brunetta poważnie naraził się twórcom filmowym, mówiąc, że żądanie finansowania ich dzieł z budżetu państwa jest nie na miejscu, zwłaszcza jeśli brakuje pieniędzy np. na żłobki.
Zdaniem ministra, słynącego z ostrych, bezkompromisowych wypowiedzi, twórcy nie mogą mówić: „Muszę otrzymać dofinansowanie, bo jestem intelektualistą”.
W wywiadzie radiowym w niedzielę, zabierając głos w toczącej się we Włoszech dyskusji na tle zapowiedzianych radykalnych cięć w funduszu finansowania kinematografii, Brunetta oświadczył: „Każde cywilizowane państwo ma obowiązek finansować kulturę, od bibliotek po konserwację zabytków”.
„Ale czymś innym są filmy” – dodał.
„Ktoś robi film, na który nikt nie idzie, który przynosi klapę, ale on mówi: muszę być finansowany, bo jestem intelektualistą” – stwierdził minister administracji publicznej. „To jest oszustwo, którego owocem jest kumoterstwo i złe filmy, spychające nas na margines w wymiarze międzynarodowym” – ocenił.
Po raz kolejny w tych dniach skrytykował filmy zaprezentowane na zakończonym właśnie festiwalu filmowym w Wenecji, za co już wcześniej sprowadził na siebie gniew reżysera Michele Placido. Nie może on wybaczyć ministrowi słów o tym, że kręci się filmy przedstawiające Włochy w „ohydny sposób”.
Odnosząc się do weneckiego festiwalu, Brunetta oświadczył: „Widziałem, że to, co dzieje się na świecie, tłumaczyli tam ci sami, którzy nic nie zrozumieli, wystarczy pomyśleć o upadku muru berlińskiego”.
„Ja mówię: nie dawajmy ani euro filmowi, niech sami dają sobie radę” – dodał.
„Chcesz wysławiać Chaveza? Nie za włoskie pieniądze” – podkreślił włoski minister, robiąc aluzję do zaproszenia na festiwal w Wenecji prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza.
„Nie mamy pieniędzy na żłobki i starszych ludzi, którzy wymagają pomocy, a potem wyrzucamy miliony euro na finansowanie grup wpływów z funduszu kinematografii” – mówił Brunetta, dodając, że Włosi zgadzają się z nim.
Następnie podał przykład znanego włoskiego reżysera filmowego Roberto Rosselliniego, który – jak mówił, odnosząc się do początków kariery artysty w dobie faszyzmu – „najpierw brał pieniądze od reżimu, a potem zmienił zdanie”.
„Był wielkim reżyserem, ale branie pieniędzy od państwa warunkuje zawsze, także wolność” – zaznaczył włoski minister. „Po co finansujemy film? Może finansujmy bar albo dyskotekę?” – zapytał.
Sylwia Wysocka (PAP)