Pragnienia są jak linie papilarne. Nie widać ich jak dłoni. Są ukryte pod powiekami i wygrzewają sie w promieniach myśli. Barwność a niekiedy zmienność pragnień jest tak wielka, że o zawrót głowy nietrudno. One kształtują nasze zainteresowania i kierują naszymi krokami. Jeden do przodu i dwa do tyłu. Kto inny, kiedy indziej pędzi na złamanie karku. A ta pani nim wychyli głowę za róg, pomyśli, czy warto? Dziecko przed witryną wyje jak obdzierane ze skóry. Nic to, to tylko pragnienie władzy – mamo daj. Pies się łasi. Niby nie człowiek, ale instynkt, synapsy, adrenalina, ogon. Choć jak się przyjrzeć, to nasz ślinotok jest równie atawistyczny, szczególnie gdy nam zależy. O, kiedy nam zależy, to jak powiedział nasz przyjaciel Kardiolog, oglądając w TV barwnego koguta tańczącego przed swą wybranką – czegóż to nie zrobi tokujący samiec ?
Odpowiedź jest naturalnie prosta. Głównym celem poszukiwań jest instynktowna prokreacja. Czy to pierwotniak, żaba, słoń, czy homo sapiens, to celem jest potomstwo. Wiersze, pawie pióra, barwa płatków kwiatu służy jednemu – to ja, chodź tu mój robaczku. Od dziecka jestem pod wrażeniem łososi, które pędzą w górę rzek by tak swój ostatni wysiłek zamienić w nowe pokolenia.
Jak bardzo skomplikowany musi być boski mechanizm. Jak dziwna i skomplikowana musi być chemia wewnątrz organizmów, aby oderwać od atrakcyjnego popasania i wygnać na casting.
Miłym jest słuchanie niestrudzonych treli wieczornego słowika, co nie może trafić do domu z nieodłącznym dudnieniem nadrzecznych moczar, gdzie żaby grają swoją megasymfonię.
Na szczęście obok tych trudnych chwil, przepojone codziennością dni, mogą dać wiele radości. Zatapianie się w historie czytane, oglądane, opowiadane pozwala na przeniesienie się w inne miejsca. Złudne, ale tak przyjemnie, kiedy wyobraźnia maluje pastelowe krajobrazy. Szukanie przyjemności w zajęciach codziennych jest niełatwe. Chyba, że sensem życia jest sprzątanie, ale najtrafniej, jak zwykle ujęła to Ewa Woydyłło:
“Czy chcesz tego, czy nie – składasz się z uczuć, emocji, wzruszeń, tesknot i pragnień, bardziej niż z czystej posadzki, umytych okien,upranych obrusów. Wolałabyś zabrać w wieczność ścierkę do podłogi, czy namalowany przez siebie kwiat, słodycz pocałunku dziecka, ukochaną melodię?”
Mijają miesiące, lata a wraz z nimi czujemy na plecach oddech przemijania. Zmarszczka, zadyszka, ból, zmartwienia, strach – niezauważalnie, ale stopniowo próbują wkroczyć do naszej codzienności. Warto jednak od najwcześniejszych lat mądrze inwestować w swoją przyszłość, czyli również w starość. Czy mając trzydzieści kilka lat jesteśmy starzy? A może osiągamy ten stan po pięćdziesiątce lub sześćdziesiątce? Pewnie nie a może tak, to zależy od nas samych. Pamiętajmy również, że kiedy mieliśmy kilkanaście lat, to osoby po trzydzistce postrzegaliśmy jak inny świat. Inwestować mądrze, to znaczy patrzeć w przyszłość i przewidywać, co nas może czekać za X lat.
Najważniejsze jest rozwijanie zainteresowań. Przekonaj siebie, że inwestowanie wysiłku w nie właśnie jest sensowne a korzyści będą zdecydowanie większe aniżeli z ujędrniania ciała.
W ogóle źródłem zadowolenia i wewnetrzego spokoju od pewnego momentu życia jest zaakceptowanie przemijania młodości. Dodamy do tego troskę o zdrowie i sprawność fizyczną. Pozostanie już tylko satysfakcja. Bądź kimś. Interesuj się czymś. Daj się porwać pasji.
W końcu, wszystko, co nas otacza istnieje dzięki pracy, ale powstało dzięki pasji.
AB 2008.10.23