lmowi mają prawo do przedstawiania pewnej wersji wydarzeń, spekulacji, prawo do swobody twórczej.
„Pod warunkiem, że ewidentnie nie przeinaczają faktów historycznych” – zaznaczył historyk.
Jak tłumaczył Dudek, jeśli wiadomo, że dane wydarzenia przebiegały w taki, a nie inny sposób, twórca filmu nie może traktować tych faktów w dowolny sposób. Natomiast w przypadku, gdy nie mamy wiedzy o tym, jak dokładnie potoczyły się zdarzenia, artysta ma prawo wyobrażać sobie, co ewentualnie mogło się wydarzyć; artysta może zaproponować wówczas własną wersję wydarzeń.
„Jeśli chodzi o generała Sikorskiego – okoliczności jego śmierci nadal są przecież niewyjaśnione. Nie wiemy, co dokładnie się wtedy wydarzyło” – powiedział Dudek.
Zwrócił uwagę, że w wielu filmach realizowanych zagranicą, na przykład w USA, twórcy przedstawiali własną wersję wydarzeń dotyczących prawdziwych postaci, historii. „Dobrym przykładem jest tu dramat +JFK+ Olivera Stone’a” – powiedział Dudek („JFK”, film produkcji amerykańskiej z 1991 r.; bohater prowadzi własne śledztwo dotyczące okoliczności zamachu na prezydenta Johna Fitzgeralda Kennedy’ego – PAP).
„Filmy fabularne o tematyce historycznej zawsze wywoływały kontrowersje i zawsze będą je wzbudzać” – powiedział Antoni Dudek.
Prof. Jerzy Holzer uważa, że „twórcy filmowi, literaci czy publicyści mają prawo zapełniać swoimi hipotezami puste pola – wtedy, kiedy wiemy, że coś się stało, ale nie wiemy: jak, albo dlaczego”. „To na przykład dotyczy zamachu na Kennedy’ego” – powiedział PAP historyk.
„Jeżeli jednak przechodzą do porządku dziennego nad tym, co wiadomo, to po prostu robią ludziom – nie znającym bliżej problematyki – wodę z mózgu” – ocenił prof. Holzer.
„Należałoby sformułować pytanie +czy wolno robić ludziom wodę z mózgu?+” – powiedział historyk.
„Ja uważam, że nie. Ale skoro wodę z mózgu robią czasami w swoich interesach przedstawiciele biznesu rozmaitymi reklamami, to może filmowiec, literat czy publicysta mają prawo postępować podobnie?” – mówił prof. Holzer. „Ostatecznie dla historyków to nie nowość. Postępowanie etyczne jest wyborem. Zdarza się jednak, że ktoś chce robić interes na braku etyki” – oświadczył.
Zdaniem prof. Wojciecha Roszkowskiego, film „Generał. Zamach na Gibraltarze” będzie dla jego twórców albo kompromitacją, albo spowoduje przełom i wywoła sensację.
Profesor powiedział w piątek PAP, że samego filmu jeszcze nie oglądał, i że trudno jest mu reagować tylko na doniesienia prasowe.
Zauważył jednak, że Dariusz Baliszewski – dziennikarz, historyk i publicysta, na podstawie którego badań powstał scenariusz filmu „Generał. Zamach na Gibraltarze” – „balansuje na ostrzu noża”.
„Pan Baliszewski już niejednokrotnie wspominał o tym, że ma materiały, których inni nie znają. Jeżeli w tym filmie on te materiały przedstawi w sposób wiarygodny, może to być rzeczywiście sensacja” – powiedział prof. Roszkowski.
Fakt, że ukazana w filmie wersja zdarzeń nie zgadza się z wynikami niedawno przeprowadzonej sekcji zwłok gen. Sikorskiego, „to jest dla Baliszewskiego pewien problem” – uważa prof. Roszkowski.
„Bo jeżeli on przedstawia wypadki w sposób sprzeczny z wynikami sekcji, to inne elementy jego układanki mogą się posypać” – powiedział. (PAP)