Rodzimy się niewinni. Jeżeli mamy szczęście, dorastamy pod skrzydłami rodzinnej miłości. Poznajemy świat i jego zasady dzięki sercom mamy i taty. To oni prowadząc krętymi ścieżkami pokazują ideały i wartości, które budują fundament naszego życia. Świat jest piękny, wielki, kuszący, kiedy mamy mądrych przewodników.
Przychodzi wreszcie czas egzaminu. Wolność. Upragniona samodzielność. Dla jednych prędzej, dla innych później a niekiedy zbyt wcześnie. Pusta kartka i wiele pytań. Przewodników już nie ma, bo musimy już sami. Poradzimy sobie tak dobrze jak skutecznie przekazywano nam doświadczenia.
To okres próby, kiedy często upadają nasze ideały. Okazuje się, że żyjemy wśród innych i nasze wspólne losy splatają się i wpływają na siebie z różną siłą. Jak zawsze najlepszymi przykładami są te jaskrawe, wstrząsające. Wystarczy przenieść się do obozu koncentracyjnego zagłębiając się w karty powieści lub relacji historycznych, by doznać głębokiego wstrząsu. Można również wziąć do ręki niemal dowolną współczesną powieść obyczajową. Niezależnie od jej jakości autorzy prezentują codzienność, która najczęściej odbiega od wpajanych nam wzorców.
Jak wiele należy włożyć wysiłku i pracy w nasze życie, aby było ono przyjemne lub co najmniej zadowalające. To wiedzą ci, którzy zbliżając się do smugi cienia, spoglądają wstecz i spotykają się z miłością, uznaniem wielu znajomych i bliskich.
Spoglądamy na takie osoby i nazywamy ich autorytetami. Oni wiedzą jak żyć. Stan ten ma jedną wadę – jeszcze chwila i zobaczą jasny tunel. Zapewne, mimo zmęczenia, chętnie zgodziliby się na ponowne błądzenie w zamian za cofnięcie się czasu. Ludzkość jeszcze nie odnalazła takiej tabletki
Fundament, na którym zbudowaliśmy swoje byty powinien być silny. Jeżeli tak nie jest, to w najgorszej sytuacji będzie nam coś doskwierało. Może zwykłe lęki, kompleksy, ale może brak zaufania lub wręcz agresja. Można z tym walczyć. Można próbować się zmieniać, ale będą to już tylko łaty na łatach. Choć nie kryję, że zabieg może okazać się zadowalający a nawet skuteczny.
Gorzej, gdy w swojej beztrosce lub braku rozsądku trwonimy wpojone w młodości wartości. Tak łatwo jest nie dbać o siebie. Po okresie prezentacji, zdobywania, sukcesu młodości, przestajemy dbać o siebie. Przyrzeczenia biorą w łeb. Panowie zmierzają w kierunku trzypaka: TV + kanapa + piwo. Panie realizują się w rodzinie, myciu schodów. Jedno i drugie rozleniwia, rozkłada, demotywuje. Nawet nie widać upływającego czasu kiedy nie możemy już wstać, nogi ciążą a problemy zdrowotne są głównym tematem podczas spotkań. Starzejemy się i po równi pochyłej staczamy się w kierunku dołu. Dół zawsze czeka i nikt nie ucieknie.
W chwilach słabości i otrzeźwienia wołamy zdruzgotani – POMOCY
Każdy dzień jest szansą, by zacząć jeszcze raz. Nie wolno leżeć. Nie można narzekać. Nie można dać się oszukać. Kiedy upadniecie, należy wstać, podnieść głowę, spojrzeć w niebo, ogrzać się w słońcu i wykonać krok we właściwym kierunku.
Nie krzywdźcie innych, nie krzywdźcie siebie, idźcie do przodu, bo każdy dzień jest szansą na radość jutra.
AB 2009.02.05