Ostatnio modny jest kryształ górski. Niemal w każdej gazecie dla dziewcząt i kobiet, także dla mężczyzn i znawców kamieni – sprytni redaktorzy z braku tematów – piszą o krysztale. Z tego powodu darujemy sobie zbędne informacje i zajmiemy się naszym Bohaterem, który nie oparł się urokowi tego kamienia, ani lepszego, ani gorszego od wielu innych, a zauroczony nim postanowił go mieć w zasięgu oczu i ręki.
Stało się to niemal natychmiast po tym, kiedy w wielobarwnym tygodniku przeczytał reklamę o cudownych właściwościach kryształu i napisał do ogłaszającej się firmy. W tym samym tygodniu otrzymał bogatą ofertę z firmy „Urania”, gotową przesłać ów kryształ. Firma polecała ponadto swój najnowszy hit w postaci piramidki z kryształu w osadzonej na wysokości jednej trzeciej niemal doskonałej imitacji kobiecego seksu.
Bohater ukończył kurs psychotroniczny i wiedział wszystko o cudownej skuteczności piramidek. Pilnie notował wykład na żółtych luźnych kartkach i sięgał po dodatkowe informacje w gazetach.
Umieszczenie przez konstruktorów kobiecego seksu w piramidce z modnego kryształu górskiego na pewno było rewelacją ostatnich tygodni, ponieważ bohater znalazł się na odległym miejscu wśród potrzebujących. Firma, opatentowany wynalazek wszechczasów polecała każdemu, ludziom kultury, szczególnie tym twórczym, artystom, pisarzom, aktorom oraz normalnym pisarzom. Nasz bohater był tylko pisarzem, musiał więc czekać, choć zapewne jako jeden z pierwszych przesłał firmie „Urania” zapotrzebowanie na ów potrójnie cudowny środek. Zobowiązał się, jak każdy do zapłaty natychmiast po otrzymaniu specyfiku na nerwy, oczy, umysł i najbliższe środowisko. Miał oddziaływać na znacznym areale, sięgającym obszernie poza jego narożny pokój, który uwiecznił w kilku opowiadankach.
Tak skonstruowana piramidka oddziaływała korzystnie nawet na rozległy salon, nic nie mówiąc o skromnym pokoju narożnym naszego Bohatera. Ścięte wierzchołki piramidki zabezpieczały Bohatera przed szarym, szkodliwym, promieniowaniem. Pozostało tylko czekać, więc Bohater czekał. Doczekał się. Firma „Urania” ustaliła koszt piramidki dostępny każdemu zainteresowanemu w wysokości trzech przeciętnych pensji krajowych w miejscowej walucie. Prawdopodobnie nie kryształ tak podniósł koszt hitu, lecz ta nieszczęsna imitacja kobiecej płci dostępna niemal za darmo u sąsiadki w postaci żywej, niekiedy bardzo ożywionej. Trudno, stało się – pomyślał Bohater i zabrał podaną przesyłkę.
Całość była szpetna, ale była. Postawił ją na biurku obok monitora, likwidując być może jego szkodliwe promieniowanie.
Bohatera rzadko ktokolwiek odwiedza, ale zdarza się, że jednak tak. Po jego pierwszej i na pewno ostatniej wydanej książeczce z dziejów stalinizmu w Galicji, przyjechała dziennikarka z regionalnego dziennika zobaczyć autora i już na podwórzu zaczęła się źle czuć. Samopoczucie kobiety piszącej ni to wywiady, ni reportaże pogorszyło się znacznie po wejściu do narożnego pokoju. Emanacja kryształu górskiego w formie piramidy dodatkowo wzmocniona kobiecym seksem okazała się zabójcza dla wszelkiej myśli, przede wszystkim wysokiego morale reporterki. Wyszła. Zapowiadany czytelnikom wywiad nie ukazał się. W takiej sytuacji Bohater napisał felieton i otrzymał zań wartość czterech piw. Kupił je i wypił przed następnym felietonem. Jednak, jak się później okazało – kryształ górski – zniknął. Coś było zwyczajną, modną podróbą: sam minerał, kobieca płeć, albo piwo. Nie wiadomo co. Ważne, że miał temat do niniejszego felietonu.
Augustyn Baran 2000.08.21