29.07. Warszawa (PAP) – Kilkaset osób – m.in. prezydent RP Lech Kaczyński, przyjaciele, rodzina i uczniowie Leszka Kołakowskiego – uczestniczyło w środę w pogrzebie zmarłego 17 lipca w Oxfordzie filozofa. Profesor Kołakowski spoczął obok Jacka Kuronia, Ryszarda Kuklińskiego i Bronisława Geremka.
Zgodnie z wolą rodziny, uroczystość miała kameralny charakter. Na cmentarz mogli jednak wejść wszyscy, którym zależało na uczestniczeniu w ceremonii pożegnania filozofa. Wśród zebranych byli m.in. b. premier Tadeusz Mazowiecki, marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, pełnomocnik premiera ds. dialogu międzynarodowego Władysław Bartoszewski, minister w Kancelarii Prezydenta Ewa Junczyk-Ziomecka, minister kultury Bogdan Zdrojewski, rektor UW Katarzyna Chałasińska-Macukow, filozof Barbara Skarga, poetka Julia Hartwig, redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” Adam Michnik.
„Jesteśmy winni Leszkowi Kołakowskiemu głęboką wdzięczność, że przez ostatnie 50 lat, nie zważając na konsekwencje jakie go spotykały, walczył o prawdę” – powiedział historyk Henryk Samsonowicz, przemawiając nad trumną filozofa. Samsonowicz powiedział w imieniu pracowników Uniwersytetu Warszawskiego i PAN, że „jako ludzie, którym nieobca jest walka o sprawiedliwość, o wolność, o prawdę, o dobro i o radość” – są głęboko wdzięczni zmarłemu.
Pisarz Jacek Bocheński przypomniał, że przemawia jako jeden z najstarszych przyjaciół Kołakowskiego. „Trudno przecenić wyjątkowy wpływ tego jednego człowieka na innych ludzi i bieg procesów historycznych w Polsce i na świecie w drugiej połowie XX wieku. A przecież nie był przywódcą ani politykiem – był tylko filozofem i obywatelem. Nigdy nam wprost nie mówił, co mamy robić. Raz go spytałem – nic nie odpowiedział. Mieliśmy decydować sami. Chcieliśmy go słuchać nie tylko dlatego, że był mądrzejszy, ale autentyczny, bardziej wiarygodny. Czuliśmy się tą wiarygodnością zobowiązani, chcieliśmy w niej uczestniczyć” – podkreślił Bocheński.
Karol Modzelewski żegnał na Powązkach „swojego przyjaciela Leszka Kołakowskiego”, wspominając jego zasługi. „Kołakowski wyróżniał się absolutem odwagi cywilnej. Chciał, żeby mówić głośno to, co wielu z nas szeptało sobie po cichu” – mówił na Powązkach Modzelewski.
„Błądził razem z nami, ale wychodził z błędów na krok przed innymi. To on napisał książkę będącą rozrachunkiem z marksizmem, próbą zrozumienia tego, co było w nim trucizną” – powiedział Modzelewski. Historyk przypomniał, że Kołakowskiego nazwano wówczas „politycznym chuliganem”, a filozofowi bardzo się to określenie spodobało, bo nonkonformizm stawiał w swojej hierarchii wartości bardzo wysoko.
Wcześniej w warszawskim kościele św. Marcina odbyła się msza święta w intencji prof. Kołakowskiego. (PAP)