„Miłosierdzie w murku”

„Miłosierdzie w murku”

Na dróg rozstajach przez słońce wypalonych,
W cieniu jesionów, gościnnych lip sędziwych,
Z głową wspartą na dłoni, w myślach zatopiony,
Na świat Boży patrzy Chrystus Frasobliwy.

(Jerzy Baryła Nowakowski)

Najczęściej spotkać można się z opinią, iż rzeźby przedstawiające zafrasowanego Chrystusa pojawiły się po raz pierwszy w XIV-wiecznych Niemczech, Austrii i Niderlandach. To właśnie stamtąd przywędrować miały najpierw na Śląsk i Pomorze, z czasem (na przełomie XVIII i XIX wieku) także w inne regiony: do dzisiejszej Polski oraz na Litwę.
Tematycznie figura zafrasowanego Jezusa była kontynuacją wzorów przedchrześcijańskich, gotyckich, renesansowych oraz barokowych symbolizujących  rozpacz, gorycz i żal. W poszczególnych rejonach Polski Frasobliwy znany był (i  niejednokrotnie wciąż jest) jako: „Dumający” albo „Święta Turbacyja” – w Krakowskiem,  „Cierpiotka” w okolicach Mszany Dolnej, „Miłosierdzie w murku” w Czarnym Dunajcu, „Bozuś” i „Panajezusek” na Podhalu, „Miłosierdzie” w Łowickiem, „Starościwy” na Górnym Śląsku, „Płaczebóg” na Kaszubach oraz „Święty Piątek” na Zamojszczyźnie.
Wielość nazw ukazanego w ten sposób Chrystusa idzie w parze z bogactwem ujęć ikonograficznych. Niektóre rzeźby przedstawiają Frasobliwego ze związanymi lub skrzyżowanymi rękami. Czasem jest przedstawiany w koronie cierniowej, innym razem ma długą szatę, przepasaną sznurkiem, odsłaniającą bose stopy i dłonie. Zdarza się, że Chrystus na kolanie, pod łokciem ma umieszczoną czaszkę.  Twarz Frasobliwego przybiera także różny wyraz – niekiedy bywa niezwykłe ekspresyjna, pełna bólu, smutku, umęczenia, innym razem jest łagodna, zadumana, pozbawiona śladów cierpienia i męki. Niektóre figury zaskakują zmienionymi proporcjami ciała: za duża lub za mała głowa, przesadnie rozbudowany lub nazbyt wątły tors, jak również zredukowane czy niezwykle wyraziste opracowanie anatomiczne ciała.  Część z rzeźb Chrystusa Frasobliwego pokrywana była polichromią . W niektórych przypadkach artyści, by zwiększyć powagę i dramaturgię sytuacji, malowali na twarzy krwawe łzy spływające z oczu i rany na ciele.  Jednakże to najbardziej popularne na ziemiach polskich ujęcie Chrystusa Frasobliwego  przedstawiało go po prostu jako postać siedzącą na podwyższeniu – murku bądź kamieniu – z przechyloną głową, którą podpiera  prawą ręką.  Zafrasowany, bolejący Chrystus nie przypomina potężnego, wszechmogącego Boga, raczej biednego, zmęczonego i zamyślonego nad losem świata, człowieka.
O popularności tej małej, drewnianej figurki najlepiej świadczą ludowe przypowieści krążące po całej Polsce. Istniały wzruszające historie m.in. o biednym rzeźbiarzu, który wiózł figurkę Frasobliwego, by ją sprzedać na targu,  a po nieudanych transakcjach, rozzłoszczony, wyrzucił ją do rzeki. Inna – o chłopie, który wchodząc do karczmy powierzył opiekę nad wozem i końmi Frasobliwemu. Konie poniosły jednak wóz i chłop po odnalezieniu swego dobytku, zbił figurę za to, że źle pilnowała wozu. Znana jest także legenda opowiadająca o Chrystusie nad grobem Adama, który „kiedy tak zafrasował się złością ludzką, wsparłszy głowę na dłoni, zobaczył w czeluści ziemnej przed sobą piszczele i czaszkę Adama, praojca wszelkiego grzechu na ziemi”. Stąd motyw czaszki powtarzany w niektórych ujęciach Frasobliwego (zwłaszcza w okolicach Rzeszowa, Sanoka i Jasła).
O Chrystusie Frasobliwym pisał ks. Jan Twardowski:  Znamy figurę frasobliwego, smutnego, zmartwionego, siedzącego z gołymi nogami, głową opartą na dłoni. Niektórzy teologowie polski czasownik „frasować się” wyprowadzają od niemieckiego fressen: „gryźć się”. Człowiek frasobliwy gryzie się własnym zmartwieniem, ale Jezus jest frasobliwy ze zgryzoty ludzkiej.
Podobno wiejski artysta, który pierwszy wyrzeźbił Jezusa frasobliwego, uczynił to pod wpływem słów: „Lisy mają nory i ptaki powietrzne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć” (Mt 8,20). W słowach Jezusa dostrzegł każdego człowieka bez dachu nad głową.

Na zakończenie dodam, że figura Chrystusa Frasobliwego w naszym kraju miała znaczenie szczególne – była nie tylko bliska wierzącym Polakom, którzy w twarzy bolejącego Chrystusa szukali wsparcia i zrozumienia, ale – zwłaszcza podczas zaborów – uważana była za symbol cierpiącego ludu polskiego. Szeroko otwarte oczy Jezusa ukazywały strach, zatroskanie i ból – wszystko to, co odczuwał ciemiężony w ówczesnym czasie lud polski.

Anna Ludwin-Krzeszowska, 4 lipca 2012

Literatura: Stefania Krzysztofowicz, „O sztuce ludowej w Polsce”, Warszawa 1972r.
Fotografie: Internet

Share

Written by:

3 883 Posts

View All Posts
Follow Me :